Wyjątkiem są szczęśliwcy mogący zasięgnąć fachowej rady napotkanego przypadkiem podczas urlopu prezesa NBP.
Mój znajomy, który natknął się na Adama Glapińskiego na plaży w Sopocie, zapytał, co ma zrobić, żeby zapewnić sobie i rodzinie bezpieczeństwo finansowe w dobie szalejącej inflacji i drożyzny.
– Najważniejsze, co trzeba zrobić, to mieć dobrze płatną pracę – doradził uprzejmie prezes. – Ile pan zarabia?
– Jakieś 8 tys. brutto.
– To ma pan problem. Ja w zeszłym roku z premiami i nagrodami skasowałem 1,2 mln. Jakoś daję radę, ale panu doradzałbym wzięcie kilku kredytów, póki jeszcze ma pan zdolność. Pieniądze trzeba szybko zainwestować. Najlepiej w węgiel. Niech pan kupi dużo węgla, będzie pan ustawiony na zimę – prezes przycisza głos i zaczyna się nerwowo rozglądać. – Oczywiście nie wie pan tego ode mnie, nie wolno mi udzielać takich informacji.
– A złoto, akcje?
– Na pana miejscu kupowałbym cukier, mąkę i kaszę. Chrust oczywiście też warto zbierać. No i modlić się, żeby rząd zaoferował panu jakąś pomoc. O szczegóły najlepiej zapytać premiera albo jakiegoś ministra.
Niestety, napotkany w pobliskiej smażalni minister wyjaśnił, że rządu nie stać na pomaganie Polakom, bo jest w trudniejszej sytuacji niż oni i sam potrzebuje pomocy.
– Ten rząd zamierza obalić opozycja, Rosja, Unia Europejska, TSUE, a także deweloperzy, przed których spiskiem ostrzega prezes Kaczyński – wylicza. – Do obalenia rządu szykują się też prywatne firmy, które nie godzą się sprzedawać Polakom węgla taniej, niż go kupiły, przez co Polaków na ten węgiel nie stać i rząd musiał im przyznać 3 tys. zł dotacji. Nie wiem, czy da się za to kupić węgiel, ale rząd ma nadzieję, że na sam widok takiej sumy wielu Polakom zrobi się cieplej.