Kraj

Skąd pani czerpie inspirację?

Od kiedy postanowiłyśmy zostać autorkami, drastycznie zmieniła się definicja pisarza i pisarki.

Czy na pewno spakowałam szampon? A co z butami na zmianę? Jeśli upaprzą się w podróży, nie będę przecież siedziała na scenie jak ten Kopciuszek. I czy brać laptop? Jest jeszcze tekst do napisania, ale czy znajdę czas, żeby ślęczeć nad klawiaturą między oficjalną kolacją a padnięciem na twarz ze zmęczenia w hotelu?

Te ważkie pytania zadajemy sobie w przedpokoju, nerwowo sprawdzając w komórce, czy pociąg jest o tej godzinie, o której myślimy. Przed nami dwie przesiadki, jeśli któryś pociąg się spóźni, efekt domina uniemożliwi dotarcie do celu. Dlatego jeśli ktoś pyta „a skąd pomysł na książkę?”, w pierwszej chwili przychodzi nam na myśl ta cała logistyka, chaos między felietonem, praniem a lekturami. Wybieramy się razem do Szczebrzeszyna, na Festiwal Stolica Języka Polskiego. Sylwia między OFF Festivalem a Europejską Nocą Literatury, Grażyna z Kazimierza przez Brukselę, w drodze do Sopotu, oczywiście Literackiego. Obie ciągle w ruchu, nawet babcia Sylwii już nie pyta jej o zdrowie, tylko: „gdzie jesteś?”. Czekaj, babciu, sprawdzę w kalendarzu!

Na festiwalach, w przerwach na pracę, możemy spotkać się i ze sobą pobyć. Czas pandemii wyraźnie pokazał, że nie chodzi tylko o czytanie, ale i o wzajemną wymianę energii, dyskusje, śmiech czy nawet wspólne selfie. Nasze samotnicze zajęcie zyskuje wymiar wspólnotowy, bez tego introwertyczna pisanina byłaby listem wysyłanym w butelce. Ogarniamy więc upierdliwości przemieszczania się po Polsce i Europie ruchami konika szachowego i uzbrojone w długopisy do podpisywania książek oraz szminki do podrasowania wyglądu, mobilizujemy zestaw mądrości na temat naszego zawodu. Jak na przykład ten autorstwa Melindy Haynes: „zapomnij o zasadach, zapomnij o publikowaniu. Pisz dla siebie i celebruj pisanie”.

Polityka 34.2022 (3377) z dnia 16.08.2022; Felietony; s. 90
Reklama