Nie wiadomo, czy to coś miało rogi, kopyta i cuchnęło, czy przeciwnie – było miłe w dotyku i ładnie pachnące. Nie wiadomo także, co Kaczyńskiemu zrobiło; możliwe, że o szczegółach dowiemy się z jego kolejnych wystąpień.
Przebywanie w tak mrocznych miejscach jak Wiedeń wyobcowało również inne ważne postaci Zjednoczonej Prawicy. Prof. Zdzisław Krasnodębski mieszkał i pracował na Zachodzie wiele lat i nie kryje, że z tego powodu jest mu on obcy i wrogi. Treść podręcznika „Historia i teraźniejszość” wskazuje, że jego autor prof. Roszkowski, będąc na Zachodzie, również zobaczył coś przerażającego. Według mnie dobrze, że napisał o tym, żeby ostrzec innych. Jeśli po lekturze jego książki ktoś nadal nie jest przerażony, niewykluczone, że przerazi się po przeczytaniu drugiego tomu, podobno jeszcze straszniejszego niż pierwszy.
O obcości Zachodu świadczy nie tylko pisarstwo prof. Roszkowskiego czy wiedeński epizod prezesa PiS. Świadczą o tym choćby takie fakty, jak obrona przez UE praw mniejszości, walka o niezawisłość polskich sędziów czy odmawianie Polsce należnych jej pieniędzy z powodu łamania przez nią praworządności. Nie dając nam naszych pieniędzy, Unia Polskę okrada, na co zgody Zjednoczonej Prawicy nie ma; politycy tego obozu pokazali, że potrafią okradać Polskę sami.
W 2015 r. Zjednoczona Prawica przejmowała władzę, obiecując „Polskę w ruinie”. Trzeba uczciwie powiedzieć, że po siedmiu latach jej rządów Polsce do ruiny wciąż trochę brakuje, ale jestem pewien, że ZP nie powiedziała jeszcze w tej sprawie ostatniego słowa. Jak podczas swojego objazdu po kraju zapewnił prezes Kaczyński, „opanowaliśmy jeden straszliwy mechanizm, który Polskę niszczył przez poprzednich wiele lat. Mechanizm okradania Polski na gigantyczną skalę”.