Kraj

Winny Czarodziej

Internet jest niestety miejscem dla każdego.

Dżungla mediów społecznościowych premiuje tych, którzy potrafią utrzymać atencję, a następnie ją zmonetyzować – w tej grze wygrywają najczęściej uroda i charyzma. Najdłużej patrzysz na kogoś ładnego, albo kogoś, kto potrafi umiejętnie przekonać cię, byś na niego patrzył. Argumentem w tej perswazji jest na przykład iluzja pomocy – słuchaj mnie, mam ci do powiedzenia coś ważnego, coś co pomoże zmienić twoje życie na lepsze. Wszelacy szarlatani oferują pogubionym nadzieję na lepsze jutro za pomocą gładkich frazesów, podlaną rozbełtaną niby-duchowością oraz wyprutymi z jakiegokolwiek głębszego znaczenia banałami. Rzeczywistość jest tu prosta, da się ją objąć za pomocą matrycy poznawczej znanej potocznie jako „chłopski rozum” – wszystko jest przewidywalne, nie może wydarzyć się nic więcej niż to, co się wydarzyło, a lepsze jutro było wczoraj.

Orężem w tej wojnie jest dowód anegdotyczny, resentyment, czasami umiejętnie używane wulgaryzmy i księga przysłów. Łupami – poza uwagą i oddaniem przekonanych – są zyski ze sprzedaży tzw. merchu, czyli koszulek, czapek i książek, w których rozproszona po społecznościowych profilach gawęda zostaje zsyntetyzowana do łatwo przyswajalnych, zredagowanych bitów. Można również prowadzić wyjazdy, odosobnienia, szkolenia. Ale prawdziwym towarem jest tu poczucie bezpieczeństwa, celu i zaufania, za które ludzie są w stanie zapłacić każde pieniądze. Może oprócz tych, które mają wydzielone na ratę kredytu.

Większość szarlatanów polskiej sieci jest raczej niegroźna. Przykładem może być Łukasz Jakóbiak, który z youtubera przeprowadzającego w swojej kawalerce wywiady ze znanymi ludźmi przeistoczył się w kogoś w rodzaju newage’owego guru. Bardzo trudno potraktować jakkolwiek poważnie jego paplanie o poziomach świadomości, przebudzeniu i nowych początkach, no ale jeśli ktoś chce płacić kasę za ów bezpardonowy przekaz szczerej duchowej energii – jego sprawa.

Polityka 42.2022 (3385) z dnia 11.10.2022; Felietony; s. 87
Reklama