Lasy po polsku
Lasy Państwowe porzucą certyfikat FSC? To by było gospodarcze szaleństwo
Czy Lasy Państwowe, pozostające w politycznej domenie Solidarnej Polski, porzucą certyfikat FSC potwierdzający prawny i społeczny nadzór nad gospodarką leśną? – Z naszych informacji wynika, że z 99-proc. prawdopodobieństwem zrobią to wiosną przyszłego roku – alarmuje Rafał Szefler z Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego, największej ogólnopolskiej organizacji branży drzewnej. I objaśnia: – To byłoby gospodarcze szaleństwo, dla wielu firm oznaczałoby być albo nie być, bo nasi klienci, w tym międzynarodowe sieci handlowe, wymagają stuprocentowej certyfikacji.
W stawce są poważne kwoty. Roczny eksport samych polskich mebli wart jest 50 mld zł. Na razie wszystkie – produkowane głównie z surowca pochodzącego z lasów należących do Skarbu Państwa – mają certyfikat. Stąd nie sposób przewidzieć, jaka część np. mebli znajdzie nabywców, gdy zniknie z nich globalnie rozpoznawalny znaczek FSC. Oznaczenie nim szaf, a także kartonów do mleka, zeszytów czy korków do wina powinno być gwarancją, że drewno pozyskano legalnie, a i same produkty wytworzono z poszanowaniem praw pracowniczych i środowiska. Lasy Państwowe unikają komentarza, tymczasem certyfikat odrzucają kolejne z 17 ich regionalnych dyrekcji – ostatnio gdańska i toruńska; spekuluje się o rychłym odłączeniu białostockiej; szczecinecka ma certyfikat warunkowy. Ten wzmagający się trend ma podpowiadać kierunek następnych decyzji. Tak jak instrukcje udzielane pracownikom, by przy planowaniu zabiegów gospodarki leśnej nie brali już pod uwagę wymagań certyfikatu.
Karolina Tymorek z polskiego biura FSC jest jednak dobrej myśli: – Prowadzimy dialog z Lasami Państwowymi. Problemem pozostaje kilka punktów umowy licencyjnej, m.in. to, że ewentualne spory są rozstrzygane na gruncie prawa niemieckiego.