Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Odszedł Marek Plura. „Z życiem się nie kłócę, na Boga nie gniewam”

Marek Plura (1970–2023) Marek Plura (1970–2023) Artur Hojny / Forum
Marek Plura był żarliwy w obronie racji ludzi swojego pokroju i racji Ślązaków. Towarzyski. No i lubił piwo. Od radnego Katowic przeszedł drogę posła, europosła, w ostatnich latach pełno było Plury w Senacie. W kraju i w Europie.

„W słabości często leży siła. Skończyłem studia, zdobyłem pracę, działam społecznie, stworzyłem dom, rodzinę. Gdybym się bał, nigdy bym tego nie osiągnął. Nie uważam, że coś mi się należy za samo bycie niepełnosprawnym. Jestem za wspieraniem aktywności. Nie tylko ludzi ułomnych fizycznie, ale również społecznie, bezrobotnych, bezdomnych. Im potrzeba terapii, a nie więcej pieniędzy” („Gazeta Wyborcza”, 2005).

Marka Plurę (1970–2023) poznałem na jednym ze spotkań Platformy Obywatelskiej. Był wtedy europosłem, który starał się bardzo sumiennie wywiązywać z obowiązków i zaznaczać swoją obecność wszędzie tam, gdzie tylko można było pchnąć do przodu sprawy osób z niepełnosprawnościami. Nie tylko takich jak on sam, ale też niepełnosprawnych społecznie, wykluczonych. Działalność polityczna była nierozłączna z pracą na rzecz osób z jego środowiska.

Był wszędzie tam, gdzie mógł pomóc swoim ziomkom, Ślązakom. Sam z Raciborza – uparcie upominał się o język regionalny, o śląską tożsamość, o zachowanie tutejszej kultury i pielęgnowanie trudnej historii.

Czytaj też: Jak uczynić swoje życie lepszym

Skręcaliśmy się ze śmiechu

A kiedy się jako tako poznaliśmy, to Marek, który był już rozpoznawalnym politykiem i parlamentarzystą wielu kadencji, powiedział: – Wiesz, ja przede wszystkim pozostałem pracownikiem socjalnym, pracuję na rzecz sobie podobnych i tych, którzy mają gorzej, którym się nie udało. Ze swoim życiem się nie kłócę, bo nie ma o co, do Boga pretensji nie mam, bo cóż by to dało... Nic.

Przyznaję, że na samym początku nie umiałem powstrzymać mego do Marka dystansu.

Reklama