Polska przegrała sprawę przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej: obywatele – a więc i organizacje ekologiczne – mają prawo skarżyć do sądu plany urządzania lasów (tzw. PUL-e), dokumenty, w których Lasy Państwowe określają, ile drzew wytną na danym obszarze. A rąbią na potęgę. Widzimy to wszyscy – w Puszczach Białowieskiej, Knyszyńskiej, ale i w podmiejskich lasach. Wzdłuż leśnych dróg piętrzą się stosy pni drzew przygotowanych do transportu. Rosną dochody Lasów Państwowych. Wyrok Trybunału oznacza szansę na zatrzymanie nadmiernej eksploatacji.
Wszyscy pamiętają wycinki w Puszczy Białowieskiej przed kilku laty: na gigantyczną skalę, przy pomocy harwesterów. – Wspólnie z rzecznikiem praw obywatelskich w Wojewódzkim, a następnie Naczelnym Sądzie Administracyjnym chcieliśmy chronić Puszczę Białowieską przed masową wycinką – mówi Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. – Ale okazało się to niemożliwe z uwagi na brak prawnej możliwości zaskarżenia decyzji ministra Szyszki. Udało się dopiero po zaskarżeniu działań ministra do TSUE. Ale zanim zapadł wyrok, w którym Trybunał zagroził Polsce wysokimi grzywnami, wycięto z puszczy aż 200 tys. m sześc. drzew. – Teraz, dzięki wyrokowi, który potwierdza prawo obywateli do zaskarżania decyzji Lasów Państwowych do polskich sądów, już nigdy nie dopuścimy do wycinek podobnych do tych, jakie miały miejsce w Puszczy Białowieskiej wpisanej na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO – mówi Sylwia Szczutkowska z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Polskie władze decyzje Lasów Państwowych uczyniły niezaskarżalnymi, zakładając, że żadne działanie leśnika nie szkodzi przyrodzie. – W 2017 r. wprowadzono przepis, który określał, że prowadzenie gospodarki leśnej zgodnie z ustalanymi przez ministra środowiska tzw.