Członkowie Rady Polityki Pieniężnej będą mogli się spotykać z inwestorami tylko za zgodą Adama Glapińskiego i w obecności wysłanego przez niego innego członka rady.
Czytaj także: „Czar pryska, gdy Glapiński otwiera usta”. I to go różni od światowych bankierów
Co Glapiński może nakazać
RPP powinna bronić stabilności złotego i dbać o niską inflację. Rada liczy po trzech członków powoływanych przez Sejm, Senat i prezydenta, jej posiedzeniom przewodniczy prezes NBP. Od zeszłego roku jest w niej trójka członków wybranych przez opozycyjny Senat: Ludwik Kotecki i Przemysław Litwiniuk (od stycznia) oraz Joanna Tyrowicz (od września). Obecność osób spoza obozu władzy zdaje się przeszkadzać Glapińskiemu. W marcu członkini rady, do niedawna posłanka PiS, Gabriela Masłowska poinformowała, że NBP chce wprowadzić „dobre praktyki” kontaktów z inwestorami i analitykami. „Musimy wiedzieć, kto, kiedy i z kim się spotyka, czego problem dotyczy, jakie było stanowisko obu stron rozmowy i czy informacje, które są przekazywane przez członka RPP na spotkaniu, nie są chronione” – powiedziała PAP Biznes.
– Nie mogę spotykać się z inwestorami w NBP. Prezes tłumaczył, że pracownikom banku może nakazać mówić konkretne rzeczy, a mnie nie. Korzystam więc z przestrzeni neutralnej – mówi POLITYCE Tyrowicz. Teraz, według projektu „dobrych praktyk”, dostępnych tylko w NBP i tylko po polsku, międzynarodowi inwestorzy mają zgadywać, na jaki adres e-mail wysłać prośbę o spotkanie (pkt 1), a prezes Glapiński sam zdecyduje, czy i który w ogóle członek RPP się z nimi spotka (pkt 5).