Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wiara czyni zwycięzcę

Wygrywają ci, którzy sami widzą się w roli wygranych oraz których tak postrzegają inni. Brzmi to jak z podręcznika taniego akwizytora, ale reguła ta sprawdza się w polityce.

W prognozowaniu wyników wyborów parlamentarnych o wiele lepszym narzędziem niż sondaże preferencji partyjnych są badania ukazujące przekonanie ludzi o tym, kto zwycięży, a kto zostanie pokonany. Dlaczego? Bo to samospełniająca się przepowiednia. Nie pytamy tylko o to, jakie poglądy mają wyborcy na dziś, ale de facto uzyskujemy wiedzę o tym, na kogo mogą zagłosować w dniu elekcji. Dzieje się tak z powodu głęboko wkodowanej w naszą naturę chęci przyłączania się do silniejszego. Taka postawa we wczesnych społecznościach ludzkich, ale także wśród innych prymatów, którzy byli naszymi poprzednikami, była ewolucyjnie opłacalna. Warto było być po stronie zwycięzcy w boju o przywództwo w stadzie i zarazem nie opłacało się popierać potencjalnego przegranego.

W politologii ma to ciekawe i zabawne konsekwencje. Ciekawe, bo po każdych wyborach partia zwycięska zyskuje na popularności, a zabawne, bo gdy pytamy respondentów, na kogo zagłosowali dwa, trzy miesiące wcześniej, to także notujemy wzrost wskazań na ugrupowanie sprawujące właśnie władzę. Ludzie „nie pamiętają”, że poparli „loserów”, natomiast „przypominają sobie”, że zagłosowali na wygranych.

Jeśli natomiast patrzymy w przyszłość, a nie w przeszłość, to politologiczną zasadą jest ta, którą sformułowałem na początku – wygrywają ci, o których ludzie myślą, że wygrają, i którzy sami tak o sobie mniemają na kilka tygodni przed elekcją. Kampania wyborcza wzmacnia efekt przyłączania się do potencjalnych zwycięzców i odpływu od potencjalnych „przegrywów”.

Piszę o tym dlatego, że w ostatnim czasie coraz więcej sondaży wskazywało, iż większość elektoratu jest przekonana, że jesienne wybory wygra PiS i pozostanie u władzy. Jest to pewna zmiana wobec opinii sprzed kilku miesięcy, kiedy to co prawda powszechne było mniemanie, że partia Jarosława Kaczyńskiego pierwsza dobiegnie do mety, ale jednak uważano, że będzie musiała przejść do opozycji, bo nowy rząd zostanie sformowany przez jej dzisiejszych oponentów.

Polityka 17.2023 (3411) z dnia 18.04.2023; Komentarze; s. 8
Reklama