Ludwik Dorn nie był oryginalny językowo, tworząc pojęcie „wykształciucha". Dziś już mało kto pamięta materiał filmowy TVP, na którym widać Andrzeja Leppera wykrzykującego „Żeby pan się nie polał, ty solidaruchu wstrętny ty, parszywy ty!" do mężczyzny, który obawiał się rozlewu krwi na drogach podczas blokad organizowanych przez Samoobronę (do wysłuchania plik dźwiękowy mp3 - 145 kb).
Idąc tym nazewniczym tropem można utworzyć kolejny termin - „lepperuch" i nie siląc się na definicję - zobrazować go przykładami. Kim więc jest "przeciętny" lepperuch? Oto najbardziej dorodne okazy.
ANDRZEJ LEPPER
Twórca i nieusuwalny przewodniczący Samoobrony to prawdziwy człowiek Renesansu naszych czasów. Nie dość, że polityk, to jeszcze (prawie):
-aktor: w filmie J.Gruzy „Gulczas, a jak myślisz?" (2001) odegrał siebie;
-pisarz: autor m.in. odkrywczej „Każdy kij ma dwa końce (2001) i "Przemówień" tomu I (posłanka Hojarska ocenia: „Od lat nie przeczytałam książki. Chociaż nie! Jedną musiałam przeczytać, książkę Leppera. Tytuł zapomniałam, ale bardzo dobra.");
-księgarz: wg byłych kolegów partyjnych zmuszał do hurtowego kupowania swoich dzieł. Ci posłusznie nabywali, biorąc faktury na biura poselskie (finansowane przez Kancelarię Sejmu);
-honorowy dawca: w dziennikarską papę;
-bohater bajek: raczej niefortunny; Urszula Ciszek-Frankiewicz, autorka kilkunastu panegiryków sławiących Leppera (cena jednego - 600 zł), miała problemy z egzekucją od Samoobrony należności za wiersze.
Kim jest 'przeciętny' lepperuch? Oto najbardziej dorodne okazy.
Reklama