Wsiadam do samochodu. Mimo żaru z nieba zapalam światła mijania. Państwo uznało, że w ten sposób będę lepiej widoczny na drodze. Z prędkością nie przekraczającą 50 km na godzinę zaczynam się toczyć do pracy. Państwo uważa, że jest to prędkość dla mnie i mojego otoczenia bezpieczna. Z tyłu siedzi w kagańcu mój dwukilowy piesek. Państwo uznało, że w kagańcu będzie mniej niebezpieczny. On i tak ma szczęście. Chwilowo może jeździć bez pasów. Natomiast chodzić bez smyczy nie może. Choć się pod jej ciężarem ugina. Bo państwo uznało, że bez smyczy może stać się groźny dla otoczenia. Podobnie jak butelka wody albo obcinacz do paznokci czy pilniczek, które muszę wyrzucić, gdy wsiadam do samolotu. Państwo uważa też, że dzieci będą grzeczniejsze, kiedy do szkoły założą jednakowe, paskudne kamizelki, a fryzjer lepiej nam będzie służył, jeśli zda cechowy egzamin... Coraz częściej odnoszę wrażenie, że państwo zwariowało.
Obywatelka Mellody
Stoję w godzinnym korku na remontowanej od roku ulicy, ale nie reaguję na dzwonki telefonu. Dla uspokojenia zaciągam się papierosem. To jeszcze mi wolno. Chociaż państwo bardzo się już martwi, że mi to zaszkodzi. Na wszelki wypadek zasłaniam jednak koszulkę z zielonymi listkami. Diabeł wie, czy nocą Wysoki Sejm przypadkiem ich nie zakazał! Jednak nawet myślami nie poniżam wciąż troszczących się o mnie Naczelnych Organów. Bo postanowiłem zostać wzorowym obywatelem. Wzorowym, czyli bezmyślnym i bezradnym. Ofermą i głupkiem. Bo dla państwa jestem jak Jaś Fasola albo Benny Hill. Państwo uważa, że nie zapinałbym pasów bezpieczeństwa, wbiłbym sobie gwóźdź w rękę albo bym usiadł na jeżu, gdyby ono mi w porę nie wyrwało młotka i gdyby nie ozdobiło świata znakami zakazującymi siadania na cudzych kolcach.
Popularnonaukowym szlagierem lat 90.
Dziś zrobię sobie dzień dziecka. Matka-Polska i Rząd-Ojciec już o mnie zadbają. Najlepiej wiedzą, jak uszczęśliwić głupka, lekkoducha, ofermę, matoła, który nie wie, co dla niego dobre - czyli obywatela takiego jak ja. I szanowni czytelnicy także.
Polityka
25.2007
(2609) z dnia 23.06.2007;
kraj;
s. 30
Reklama