„Kilkanaście godzin temu cała Polska zobaczyła, co się zdarzyło w Krakowie. Przypadek pani Joanny, która trafiła do szpitala, otoczona przez policję przy współpracy z prokuratorem” – zaczął swoje wystąpienie Tusk. „Poniżono jej godność, zabrano jej własność – telefon, laptop. I to wszystko się działo w gabinecie ginekologicznym”.
Czytaj też: Czy i jak chcą głosować kobiety
Dramat Joanny z Krakowa
Dramatyczną sytuację pani Joanny z Krakowa przedstawiły „Fakty” TVN. Kobieta planowała i chciała mieć dziecko, jednak kiedy zaszła w ciążę, okazało się, że kontynuowanie jej może zagrażać jej zdrowiu. Zamówiła przez internet tabletki poronne i je zażyła.
Coś jednak poszło nie tak, Joanna poczuła się źle – fizycznie i psychicznie. Skontaktowała się ze swoją lekarką, po czym – w trakcie poronienia – zgłosiła się na oddział ratunkowy szpitala wojskowego w Krakowie. Tam, jak relacjonuje reporterka TVN, czekali już na nią policjanci. Otoczyli Joannę w kordonie, przeszukali jej bagaż, zabrali laptop, później także telefon. Joanna cały czas powtarzała policjantom, że nikt jej do aborcji nie zmuszał, sama zamówiła tabletki i zdecydowała o ich zażyciu, a za to się w Polsce nie karze.
Następnie liczna grupa policjantów eskortowała Joannę do szpitala im. Narutowicza na badanie ginekologiczne. Tam czekali już kolejni policjanci, wezwano następny patrol. Próbowano wykonać rewizję przez odbyt.