Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Incydent z policyjnym śmigłowcem. Pożałowania godny popis pilota

Policyjny śmigłowiec UH-60 Black Hawk podczas akcji gaszenia pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym w 2020 r. Policyjny śmigłowiec UH-60 Black Hawk podczas akcji gaszenia pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym w 2020 r. Michał Kość / Forum
Niedługo po katastrofie samolotu Cessna Caravan Aeroklubu Warszawskiego, gdy pilot wykonał niebezpieczne manewry nisko nad ziemią, „popisał” się pilot policyjnego śmigłowca. Najbardziej niepokoi to, że obaj mieli duże doświadczenie.

To kolejny przypadek tzw. CFIT, czyli Controlled Flight Into Terrain – kontrolowanego zderzenia z terenem. Chodzi o sytuację, gdy załoga w pełni sprawnego statku powietrznego, mająca nad nim pełną kontrolę, nieświadomie zderza się z przeszkodami terenowymi. Do kategorii CFIT można zaliczyć np. katastrofę smoleńską.

Przepisy ludzką krwią pisane

To zdarzenia bardzo niebezpieczne, z reguły wynikające nie tylko z błędów załogi, ale i ze świadomego łamania przepisów. Latanie jest niezwykle trudne, trzeba przestrzegać zasad i kanonów sztuki. Nie na darmo się mówi, że przepisy lotnicze są ludzką krwią pisane. Ale jest coś jeszcze. I tu podobają mi się marynarze – izby morskie w swoim orzecznictwie używają frazy: „co prawda zachowanie kapitana było zgodne z przepisami, ale niezgodne z dobrą praktyką morską”. Warto byłoby to zaadaptować i mówić o „dobrej praktyce lotniczej”.

Na pewno dobrą praktyką jest przygotowanie się do lotu. To nie zawsze możliwe, np. gdy śmigłowiec ratowniczy jest wzywany na akcję, ale i wówczas załoga, obejmując dyżur, zapoznaje się z pogodą i prognozami w całym rejonie swojej odpowiedzialności. Zna geograficzną specyfikę okolicy i ma ustalone zasady. Kiedy mamy czas, musimy dokładnie się zastanowić, jak wykonamy lot, jakie czyhają na nas zagrożenia i co zrobimy w różnych sytuacjach.

Niedopuszczalne jest jedno: spontaniczne popisy. Swego czasu zginął w Oleśnicy mój dobry kolega, który kilka lat spędził jako instruktor na szkolnych iskrach, a potem latał w Świdwinie na Su-22. Feralnego dnia odebrał iskrę po pokazie statycznym i startował nią na oczach tłumu. Na pożegnanie postanowił

  • Black Hawk
  • katastrofy lotnicze
  • Okiem pilota
  • policja
  • Reklama