Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

PKP w sezonie: awarie, wykolejenia i Putin w tle

Największym zagrożeniem dla polskiej kolei nie są dywersanci, ale brak jakiegokolwiek nadzoru nad spółkami, z PKP PLK na czele. Największym zagrożeniem dla polskiej kolei nie są dywersanci, ale brak jakiegokolwiek nadzoru nad spółkami, z PKP PLK na czele. Marian Zubrzycki / PAP
Sygnał radio-stop nadawany na kolejowej częstotliwości doprowadził do wstrzymania ruchu kolejowego w piątkowy wieczór na dwóch liniach w województwie zachodniopomorskim.

W tle słychać było hymn rosyjski oraz Władimira Putina, więc władze uznały to za atak wrogich sił na naszą kolej. Podobny incydent wydarzył się w niedzielę rano na Podlasiu. W obu sytuacjach nie doszło do żadnych wypadków. Niestety ubiegły tydzień obfitował w wykolejenia, awarie i pomyłki paraliżujące ruch w wielu częściach Polski. Jednak kolejarze przekonywali, że powodów do paniki nie ma, bo przecież… nikt nie zginął.

Trudno zrzucić odpowiedzialność za wszystkie incydenty na Rosję i jej szpiegów, zwłaszcza że wiele zdarzeń powtarza się nad wyraz często. To przede wszystkim kierowanie przez dyżurnych ruchu pociągów na niewłaściwe tory, co w tym roku jest prawdziwą plagą, szczególnie w stolicy. Łatwo to wytłumaczyć: PKP Polskie Linie Kolejowe zmieniają rozkłady jazdy z taką częstotliwością, że nawet pracownicy spółki sobie z tym nie radzą. Drugi poważny problem to wypadki i awarie z winy firm prowadzących remonty kolejowe – jak ostatnie zderzenie koparki z pociągiem pasażerskim w Warszawie. To z kolei efekt niewystarczającego nadzoru ze strony PKP PLK, odpowiedzialnej za te inwestycje. Wreszcie trzecie niepokojące zjawisko to wykolejenia składów zarówno pasażerskich, jak i towarowych. Na szczęście przy niskiej prędkości, dzięki czemu na razie rzeczywiście udaje się uniknąć ofiar. Często trudno ustalić, czy wina leży po stronie maszynisty, dyżurnego ruchu, czy też jakości torów. Tymczasem dzięki ogromnym środkom unijnym wydawanym na modernizację linii do takich sytuacji powinno dochodzić coraz rzadziej, a nie częściej.

Największym zagrożeniem dla polskiej kolei nie są dywersanci, ale brak jakiegokolwiek nadzoru nad spółkami, z PKP PLK na czele. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk nie wyciąga wobec szefów tego molocha żadnych konsekwencji służbowych, chociaż na swoim koncie mają nie tylko gigantyczne opóźnienia w remontowaniu polskiej sieci kolejowej, ale nawet stworzenie na wiosnę rozkładu jazdy, w którym znalazło się… za dużo połączeń.

Polityka 36.2023 (3429) z dnia 29.08.2023; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 8
Reklama