Polska nigdy nie była państwem należycie zorganizowanym, a nieprzejrzystość prostych spraw publicznych była m.in. elementem trzymania społeczeństwa w ryzach. To, że III RP kontynuuje tę niechlubną tradycję, jest czymś wręcz dramatycznym z uwagi na totalne lekceważenie obywateli.
Ostatnie tygodnie pokazują, że lekceważona, niedoinwestowana i marginalizowana kolej ma ogromne znaczenie strategiczne. Jest jednak i druga strona tego medalu: sparaliżowanie kolei to idealna metoda osłabienia wrogiego kraju. Okazuje się, że do tego wcale nie potrzebujemy cyberprzestępców. I to musi dzisiaj najbardziej niepokoić.
Przybywa wyremontowanych linii kolejowych, po których jeździ garstka pociągów. Politycy koleją lubią się chwalić, ale rozkład jazdy już ich nie interesuje. Sami do wagonów wsiadają przecież rzadko.
Nowy pomysł rządu na ekologię: benzyna ma stanieć, natomiast bilety kolejowe na pociągi dalekobieżne drastycznie podrożeją.
Co może zrobić pasażer, gdy „jego” pociąg nie przyjeżdża, zastępczy autobus się spóźnia, a na dworcu nie ma nikogo, kto wie, może i chce udzielić jakiejkolwiek informacji? Odpowiedź: zmarznąć.
Prywatny RegioJet to nadzieja na konkurencję z PKP Intercity, tańsze bilety i więcej połączeń. Jednak polskie władze mogą zrobić wiele, żeby ambitnym Czechom przeszkodzić w ich planach.
Paradoksalnie jedyną szansą dla kolei w Polsce jest budowa absurdalnie drogiego i wielkiego lotniska. Będzie do niego dojechać łatwiej niż do wielu miast.
Mimo ogromnych inwestycji i mantry o gotowości na trudne warunki atmosferyczne nasza kolej poległa w starciu z krótkotrwałą prawdziwą zimą. Czy rząd wyciągnie konsekwencje wobec spółek grupy PKP?
Beata musi pokonać pół Polski, żeby dotrzeć na pogrzeb najbliższej osoby. Nie zastanawia się nawet, czy jechać, ale jak to zrobić, by uniknąć zakażenia.
Pociągi z dużym opóźnieniem włączono do programu repatriacji Polaków. A reszta pasażerów musi walczyć o pełny zwrot pieniędzy za odwołane podróże.