PKP Cargo niecierpliwie czeka na odszkodowanie od państwa, czyli od podatników, za wożenie węgla dwa lata temu. Chaos spowodował poprzedni rząd, lecz płacić ma obecny. Ale jeśli tego nie zrobi, przewoźnik zapewne przestanie działać.
Oto niezbędny remont, którego nie ma i jeszcze długo nie będzie. Przebudowa kolejowej średnicy w Warszawie budzi jednocześnie wielkie nadzieje i jeszcze większy strach. Tym bardziej że może sparaliżować pół Polski.
W ostatnich latach zarząd PKP Intercity z nadania PiS nieustannie chwalił się szybko rosnącą liczbą pasażerów. Szkoda tylko, że w równie szybkim tempie nie zadbał o to, by było czym ich wozić.
Chociaż to lotniczy CPK budzi największe emocje, także na torach trzeba zderzyć mocarstwowe i często absurdalne plany minionej władzy z rzeczywistymi potrzebami pasażerów. Gdzie budować nowe linie, gdzie wystarczą remonty, a gdzie kolej po prostu nie ma sensu?
Wymiana władz w spółkach Skarbu Państwa przekroczyła półmetek, ale największe emocje zaczynają się dopiero teraz. Rusza wyścig do foteli prezesów. Do końca lutego konkursy ogłoszą największe przedsiębiorstwa.
Koniec rządów PiS to dla polskiej gospodarki długo wyczekiwana zmiana. Natomiast dla spółek Skarbu Państwa, zawłaszczonych przez polityków władzy, potężny wstrząs. Tłuste koty, pakujcie swoje kuwety! – wezwał ich Szymon Hołownia.
To jest dziś prawdziwy Centralny Port Komunikacyjny: Warszawa Zachodnia. Setki pociągów dalekobieżnych i lokalnych na dobę, plus dworzec autobusowy obsługujący transport z Ukrainy, plus trwający od lat chaotyczny remont, plus: brak informacji, męka dla pasażerów, grożące katastrofą awarie...
Sygnał radio-stop nadawany na kolejowej częstotliwości doprowadził do wstrzymania ruchu kolejowego w piątkowy wieczór na dwóch liniach w województwie zachodniopomorskim.
Mnożące się zderzenia, wykolejenia i źle ustawione zwrotnice nie są w stanie skłonić do stanowczej reakcji ani Urzędu Transportu Kolejowego, ani tym bardziej rządu. Taki jest efekt politycznego parasola ochronnego rozłożonego nad państwową koleją.
Chociaż w pociągach coraz większy tłok, rząd twardo broni niemal pełnego monopolu PKP Intercity. W efekcie bilety są drogie, a punktualność niska. Regionalne spółki kolejowe, które próbują z PKP konkurować, same nie zmienią tego obrazu.