Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Służby podsłuchiwały opozycję? Wojtunik wie, o co pyta

Paweł Wojtunik przed senacką komisją ds. Pegasusa w lutym 2022 r. Paweł Wojtunik przed senacką komisją ds. Pegasusa w lutym 2022 r. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Mariusz Kamiński dziś ogłasza święte oburzenie. Podległe mu służby są czyste jak łza. Minister koordynator skierował do prokuratury doniesienie o zniesławieniu popełnionym przez Wojtunika.

Na antenie TVN24 Paweł Wojtunik, były szef CBA, zadał dzisiejszym szefom służb specjalnych i policji cztery pytania. I wybuchła awantura. Chciał wiedzieć: • czy tuż przed wyborami podczas tajnej narady w Lucieniu (ośrodek szkolenia CBA) zapadła decyzja o podsłuchiwaniu nowo wybranych posłów, głównie z Trzeciej Drogi; • czy w tej naradzie uczestniczyło kierownictwo CBA i minister koordynator służb specjalnych; • czy w stosowaniu pięciodniowych podsłuchów (niewymagających zgody sądu) brały udział poza CBA także ABW, SKW, policja i inne służby oraz; • czy informacje z tych kontroli operacyjnych trafiały do polityków (czytaj: PiS) i były wykorzystywane do prowadzonych negocjacji politycznych.

W odpowiedzi Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji oraz koordynator służb specjalnych, skierował do prokuratury doniesienie o zniesławieniu (art. 212 kk) popełnionym przez Wojtunika.

Ten pyta, kto zna odpowiedzi

Od dawna wiadomo, że Kamiński i Wojtunik mają ze sobą na pieńku. Ten drugi zastąpił Kamińskiego na stołku szefa CBA, a po dojściu przez PiS do władzy w 2015 r. padł ofiarą wyrafinowanej zemsty, cofnięto mu dostęp do informacji niejawnych, co wymusiło dymisję.

Ale wiadomo też, że były szef CBA zachował wiele źródeł informacji pochodzących z samego środka tej służby. I chociaż zadał pytania brzmiące nieco prowokacyjnie, to zrobił to, mając wiedzę o grożących mu konsekwencjach. Słusznie zauważył Artur Balazs, były polityk, że jeżeli szef służb zadaje takie pytania, to bez wątpienia zna na nie odpowiedzi.

Paweł Wojtunik nie był przypadkowym dyrektorem CBA. Wcześniej służył jako policjant, w Centralnym Biurze Śledczym zaliczył wszystkie szczeble kariery, pracował też w pionie operacji specjalnych jako funkcjonariusz pod przykryciem. Można rzec, iż w służbie dla państwa poznał wszystkie tajniki pracy śledczej i operacyjnej. Mariusz Kamiński i jego serdeczny druh oraz nieodłączny zastępca Maciej Wąsik to politycy rzuceni na odcinek służb specjalnych głównie z powodu swoich fascynacji taką robotą, ale bez odpowiedniej wiedzy i doświadczenia.

Kamiński i Wąsik znów przed sądem

Za ewidentne przekroczenie uprawnień, kiedy w latach 2006–09 stali na czele CBA, zostali nieprawomocnie skazani na trzy lata więzienia (słynna prowokacja przeciwko Andrzejowi Lepperowi). Sąd uznał, że aby odnieść sukces, użyli kłamliwych metod, fałszowali dokumenty i łamali prawo. Ułaskawił ich Andrzej Duda, chociaż niedawno Sąd Najwyższy podważył jego kompetencje do ułaskawiania osób skazywanych nieprawomocnie i nakazał przeprowadzenie procesu w II instancji.

Tamta sprawa pokazała, że Kamiński i Wąsik sięgali po niezgodne z prawem metody. Pytania zadane teraz przez Wojtunika dotyczyły także nadużyć w pracy operacyjnej służb nadzorowanych przez Kamińskiego i Wąsika, i w kontekście zdarzeń z nieodległej przeszłości wydają się uprawdopodobnione.

Kto w kłamstwie zasmakuje…

Paweł Wojtunik pytał o tzw. podsłuchy pięciodniowe, przy których służby bez zgody sądu mogą kontrolować kogo chcą. Tego rodzaju narzędzie powinno być stosowane wyłącznie wobec podejrzanych o najcięższe czyny – terroryzm, porwania dla okupu, zabójstwa. Ale podczas poprzednich rządów PiS (lata 2005–07) stosowano je, np. szukając haków na dziennikarzy (byłem wówczas wśród inwigilowanych). Aby uniemożliwić w przyszłości odkrycie nieprawidłowości, osoby poddawane pięciodniowej kontroli występowały w dokumentacji jako NN, bez danych personalnych. Ale rzecz i tak się wydała.

Dzisiaj Mariusz Kamiński ogłasza święte oburzenie. Podległe mu służby są czyste jak łza, nie inwigilowały opozycji, a Wojtunik kłamie.

Otóż kto kłamie, to się jeszcze okaże. Z kłamcami jest już tak, że skoro w opowiadaniu nieprawdy kiedyś zasmakowali, będą do tego procederu wracać niczym recydywiści. Taka natura kłamców.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną