Kara dla bezkarnych
Jak rozliczyć miliardową niegospodarność PiS. I komu można postawić prokuratorskie zarzuty
MARCIN PIĄTEK: – Czy Daniel Obajtek wkrótce stanie się Danielem O.?
MICHAŁ ROMANOWSKI: – Ciężko na to pracował. Oczywiście trzeba przeprowadzić audyt w Orlenie i uzyskać dostęp do dokumentów, bo jak na razie zarówno pan prezes, jak i jego usłużni prawnicy są niezwykle oszczędni, jeśli chodzi o udostępnianie informacji. Ale zarzuty pojawiające się w przestrzeni publicznej są bardzo poważne.
Pierwszy z brzegu: działanie na szkodę spółki oraz wyrządzenie szkody znacznych rozmiarów przez tzw. cud przy dystrybutorach, czyli celowe zaniżanie cen paliw na użytek przekabacenia wyborców i uratowania władzy dla PiS. Niektórzy eksperci szacują straty Orlenu z tego tytułu na 4 mld zł. Można za to pociągnąć do odpowiedzialności?
Daniel Obajtek powinien się tym martwić, zwłaszcza że niedawno weszła w życie absurdalna nowelizacja Kodeksu karnego, autorstwa ministra Ziobry, która za wyrządzenie spółce szkody majątkowej powyżej 10 mln zł przewiduje karę więzienia do 25 lat. Dotyczy to niegospodarności menedżerskiej, a przestępstwo może być ścigane na wniosek każdego akcjonariusza, który uzna się za pokrzywdzonego.
Linia obrony zarządu Orlenu, którą można wyczytać między wierszami: tanio kupowaliśmy, więc mogliśmy sobie pozwolić, żeby tanio sprzedawać.
To oczywisty absurd, bo jeśli towar jest sprzedawany poniżej cen rynkowych, spółka ponosi straty. Gdy kilka lat temu pozwoliłem sobie bardzo krytycznie ocenić biznesowy sens nabycia przez Orlen lokalnych gazet od Polska Press, nazwałem Obajtka współczesnym Dyzmą. Zagroził, że mnie pozwie. Oczywiście tego nie zrealizował, czego bardzo żałuję, bo w toku postępowania musiałby pokazywać dokumenty i opinie, na bazie których podejmuje decyzje, ale również udowodnić kompetencje do zasiadania w fotelu prezesa największej polskiej spółki.