Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Ludzka twarz zwierząt

Mamy nadzieję, że nowy rząd pokaże ludzką twarz. A właściwie twarz dobrych zwierząt ludzkich, które dbają o zwierzęta pozaludzkie, a nie tylko o własne apanaże.

Mężczyzna podchodzi do klatki. Zwierzę kuli się, płacze ze strachu, próbuje nawiązać z nim kontakt wzrokowy. To ostatnie, czego ima się istota, którą ktoś zamierza zabić. Spojrzeć, wytłumaczyć, choćby bez słów. Poprosić o zatrzymanie się, o litość. To samo dzieje się między nami, zwierzętami ludzkimi. Kiedy ktoś robi nam krzywdę, wyzywa, bije, staramy się jeszcze przez chwilę uchwycić jego wzrok, bezgłośnie wyperswadować staczanie się po równi pochyłej czystego okrucieństwa. Bo może jest w nim resztka czucia, empatii, przyzwoitości. Mężczyzna podchodzi do klatki, otwiera ją. Sięga po zwierzę, jakby było martwym przedmiotem. Dla niego to określona ilość futra przeliczalnego na złotówki. Wkłada zwierzakowi elektrody do odbytu i do pyska. Jeśli stworzenie nie umiera od razu, mężczyzna je dobija.

Zanim będzie futro, jest morze strachu. Lęk od urodzenia dominuje emocje zwierzęcia hodowanego w klatce na śmierć. Wiele z tych stworzeń inteligencją emocjonalną przerasta swoich oprawców, co bywa regułą w przypadku każdej formy przemocy. Kto pierwszy atakuje, pałką czy słowami, jest bardziej toporny niż ten bity. A może bardziej zablokowany. Nie przyznaje się do uczuć. Nawet my, jako pisarki, mamy problem z wyobrażeniem sobie tego, co czuje człowiek, który codziennie przychodzi do pracy, by bestialsko pozbawić życia ileś istnień. Co czuje dyrektor takiego przybytku schowany za tabelkami, w których sumuje cyfry: tyle zabitych stworzeń, tyle zysku. Co czuje polityk, który na to pozwala.

Mężczyzna podchodzi do klatki, zwierzę patrzy mu w oczy, ostatni raz. Patrzy na nas. My, zwierzęta ludzkie, jesteśmy cywilizacyjnie coraz bardziej odcięci od własnych ciał. Zatraciliśmy zdolność cieszenia się słońcem, trawą, powiewem wiatru. Rzeczywistość przenieśliśmy do głów i internetu, coraz bardziej wierzymy, że tam ona właśnie jest.

Polityka 47.2023 (3440) z dnia 14.11.2023; Felietony; s. 97
Reklama