Słyszę, że pozycja Jarosława Kaczyńskiego słabnie, dowodem ma być sondaż Wirtualnej Polski, według którego 57,9 proc. Polaków uważa, że powinien ustąpić ze stanowiska szefa PiS, a tylko 27 proc. jest przeciwnego zdania. Z tym że zwolennicy Kaczyńskiego kwestionują te wyniki, bo ich zdaniem osoby żądające ustąpienia Kaczyńskiego nie są żadnymi Polakami, a poza tym skąd wiadomo, że 57,9 proc. to więcej niż 27 proc., skoro np. prezydent Andrzej Duda, doktor prawa, stoi na stanowisku, że 248 posłów to mniej niż 194. Znawcy arytmetyki przekonują go, że więcej, ale Duda uważa, że to antypolska arytmetyka, której nie można ulegać, bo skoro PiS wygrało wybory i ma najwięcej posłów w Sejmie (194), to arytmetycznie niemożliwe jest, żeby większość mieli ci, którzy przegrali wybory i mają tylko 248 posłów.
Rozumowaniu Dudy, podobnie jak rozumowaniu zwolenników Kaczyńskiego, trudno się oprzeć, ale nawet gdyby na chwilę założyć, że 57,9 proc. Polaków to więcej niż 27 proc. i że Jarosław Kaczyński powinien ustąpić, problem jest taki, że i tak nie ustąpi, bo wiadomo, że pod presją żądań nie ustępuje w żadnej sprawie. Dowodem jego nieustępliwości jest rząd Morawieckiego, który obecnie rządzi i notuje już pierwsze sukcesy w postaci odpraw dla ministrów tego rządu, mających wynieść w sumie co najmniej 320 tys. zł. Nic dziwnego, że zachęcony takimi wynikami rząd zapowiada, że będzie rządził do upadłego.
Ponieważ skład Kaczyński ustalił osobiście, znalazły się w nim osobowości takie, jak powołana na ministra kultury pani Chorosińska, która zdaniem męża jako aktorka „jest absolutnie niewykorzystanym talentem na miarę gwiazdy światowej”. Jest szansa, że w nowym rządzie zagra ministra Glińskiego lepiej, niż on sam grał siebie przez osiem lat. Panuje opinia, że Gliński w tej roli wypadł dużo gorzej niż Chorosińska w filmie „Smoleńsk”.