Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Duch Dobrej Szkoły

Staliśmy z sąsiadką na przystanku i patrzyliśmy na niego w milczeniu, pozwalając współczuciu zaciskać nam gardła.

Był za mały na wszystko. Na samotne czekanie na tramwaj o siódmej w grudniowy poranek bez słońca; na czapkę i kurtkę po starszym bracie; na za długie szelki tornistra, który opierał mu się o uda; na opuszczone dłonie i wzrok. Na szczęście przyjechała szóstka i wsiadł.

– Czekam na szesnastkę – wymamrotałem, żeby przerwać krępujące wzruszenie.

– Ja też nie lubiłam szkoły – powiedziała poważnie. – Od pierwszego dnia, kiedy do mnie doszło, że cokolwiek by tam mówili, najważniejsze są oceny. I tak było. Oceniali mnie nauczyciele, koleżanki, koledzy, woźna, rodzice przyjaciółek, u których nocowałam. No i ja sama.

– Dali pani szkołę – odparłem bezmyślnym konceptem.

– Wie pan – odpowiedziała mimo to – chciałabym być z jakiegoś powodu dumna z Polski. Że dorobiliśmy się czegoś wspaniałego, czego inni nie mają. No tak, jak Szwajcarzy z banków, Amerykanie z Hollywood, Niemcy z Mercedesa, Włosi z papieża, Hiszpanie z piłkarzy. A ja chciałabym być na przykład dumna, że mamy najlepszych na świecie nauczycieli – zakończyła z jakimś dziwnym uśmiechem.

Chciałem głupio zapytać, jak to zrobić, ale nadjechała szesnastka i wsiedliśmy do różnych wagonów.

Na początku ósmej klasy przyszedł do nas nowy uczeń. Był o głowę wyższy od najwyższego z nas i o dwa lata starszy. Powtarzał klasę, może nawet kolejną. Mimo moich protestów mądra pani Helena (wtedy myślałem o niej inaczej) posadziła go w mojej ławce, sugerując, że przy mnie podciągnie się z polskiego. Nic takiego się nie stało, czasem tylko dałem mu odpisać zadanie. Za to Zbyszek nauczył mnie łapać ryby. Pomógł mi w egzaminie na kartę wędkarską, doradził w kupnie pierwszej wędki i zabrał nad Wisłę łowić krąpie. O bladym świcie, wysiadłszy w Strumieniu z autobusu, dreptałem za nim brzegiem rzeki, nie rozumiejąc, dlaczego mijamy kolejne fajne miejsca, dopóki nie powiedział: „tu”.

Polityka 52.2023 (3445) z dnia 19.12.2023; Felietony; s. 119
Reklama