Rok wyborów
Rok wyborów. Utrata wpływów przez PiS może być trwała. Albo wprost przeciwnie
Skończyły się święta, więc w tym numerze zaglądamy już do nowego roku i wygląda na to, że – przynajmniej w polskiej polityce – będzie przedłużeniem starego. Z jednej strony 15 października przyniósł wielu Polakom optymizm i nadzieję na prawdziwą dobrą zmianę: że po ośmiu latach klecenia przez PiS nacjonalistyczno-populistycznego skansenu możemy przystąpić do wielkich porządków oraz odbudowy demokratycznej wspólnoty i instytucji państwa. Do stworzenia kraju, w którym wszyscy – także grupy tępione przez dotychczasową władzę – będą się mogły w końcu poczuć jak we własnym domu.
Z drugiej strony ostatnie tygodnie pokazały, jak trudny to będzie proces. Widzimy, że PiS będzie próbował na każdym kroku blokować reformy czy rozliczenia, a przecież w wielu instytucjach wciąż zachował władzę i będzie się trzymał pazurami, żeby nie dać się od niej oderwać. Te pisowskie wysepki będą się wzajemnie wspierać, np. Rada Mediów Narodowych już szuka wsparcia w sprawie zmiany władz w TVP, Polskim Radiu i PAP u nominowanego jeszcze przez Zbigniewa Ziobrę prokuratora krajowego, z pominięciem jego zwierzchnika prokuratora generalnego Adama Bodnara.
Próbkę tego, jak będzie wyglądał nowy rok, dostaliśmy w ostatnich przedświątecznych dniach. Posłowie PiS rotacyjnie okupujący budynki mediów publicznych, przybijający piątki z rzekomymi dziennikarzami i robiący sobie zdjęcia w reżyserce. Poseł Mariusz Kamiński pozbawiony mandatu posła na podstawie prawomocnego wyroku sądu zjawiający się na sali sejmowej i pokazujący całemu światu gest Kozakiewicza. Posłowie Przemysław Czarnek i Paweł Jabłoński próbujący wykoleić prace komisji śledczej do spraw wyborów kopertowych. I last but not least, prezes PiS Jarosław Kaczyński wchodzący na mównicę „bez żadnego trybu” i oskarżający Donalda Tuska o to, że jest „niemieckim agentem”.