Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kim jest nowy szef służby więziennej? Pecka to „właściwie biała kartka”

Zakład Karny w Nowogardzie Zakład Karny w Nowogardzie Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl
Ponad dwa tygodnie służba więzienna czekała na swojego nowego szefa, co świadczy o skali wyzwania, jakim było znalezienie odpowiedniego człowieka. Płk Andrzej Pecka, nowy szef Centralnego Zarządu Służby Więziennej, ma doktorat i wiele problemów po poprzedniku.

Gen. Jacek Kitliński, poprzedni szef służby więziennej, to rekordzista. Najdłużej urzędujący szef służby. Utrzymał się na stanowisku ponad osiem lat. Ale też jedyny szef służby mundurowej powołany jeszcze za czasów rządów PO i nieodwołany po objęciu resortu sprawiedliwości przez PiS. Osiem lat służby pod ministrem Ziobrą położyło na Kitlińskim długi cień. Jeszcze dłuższy medialne sprawy o stosowanie w zakładach karnych przemocy wobec osadzonych – dość przypomnieć tzw. sprawę Barczewa czy zgodę na radykalne zaostrzenie warunków odbywania kary, np. obcięcie dostępu do rozmów telefonicznych do jednego połączenia w tygodniu.

Czytaj także: Polska dokręca śrubę osadzonym. Pierwszy raz w historii tak mocno

Nie uchował się nikt

Trudno się dziwić, że Kitliński odwołany został, kiedy tylko nowa władza jako tako umeblowała się w ministerstwie. 29 grudnia decyzją premiera Donalda Tuska przestał być szefem służby, choć jednocześnie nie powołano jego następcy. Sytuacja była nietypowa, bo większość szefów służb powoływana była na zakładkę. W przypadku Kitlińskiego tak się nie stało. – Okazało się, że przez te osiem lat służba więzienna została tak przeorana, że znalezienie następcy obarczone było dużym ryzykiem kadrowej porażki. Za czasów PiS doprowadzono do wymiany wszystkich dyrektorów zakładów karnych i kluczowych jednostek. Mówiąc kolokwialnie, nie uchował się nikt, kto werbalizował odrębne zdanie wobec tzw. polityki „więzienie to nie kurort”, którą lansowało poprzednie kierownictwo resortu – mów jedna z osób znających kulisy. Pierwszym odruchem nowej władzy było więc poszukiwanie następcy pośród emerytowanych funkcjonariuszy. – Na wyższych szczeblach władzy zapadły jednak decyzje, żeby rekrutować jedynie spośród funkcjonariuszy w linii – dodaje nasz rozmówca, chcący zachować anonimowość. W ten sposób przepadła szansa, żeby służbą więzienną po raz pierwszy dowodziła kobieta. Przepadła również szansa na szybki wybór następców odwoływanego sukcesywnie kierownictwa. Po Kitlińskim ze służbą pożegnać się musiał jego główny zastępca gen. Andrzej Leńczuk (4 stycznia) i kolejni wysokiej rangi funkcjonariusze.

Czytaj także: Tysiące ludzi wraca do więzienia w Polsce. Drugi raz, trzeci, siódmy

Z opinią uczciwego

Giełda nazwisk szybko straciła sens, bo kadrowa ławka okazała się bardzo krótka. Płk Andrzej Pecka wymieniany był na niej już tydzień temu. Ale miał silną opozycję w ludziach, którzy wskazywali na przebieg jego kariery. – Nigdy nie był dyrektorem żadnego Zakładu Karnego. Nie ma doświadczenia penitencjarnego. To prawnik, który zaangażowany był w walkę z korupcją, co pchnęło go na stanowisko zastępca dyrektora generalnego – opowiada nasz rozmówca. Dla nowej władzy wady mogły być również atutami. Pecka ma opinię uczciwego. Dodatkowo za czasów rządów gen. Kitlińskiego był właściwie na aucie, pozostając w dyspozycji kadrowej. Skupił się wówczas na samorozwoju i zrobił doktorat. Jego nominacja była sporym zaskoczeniem dla służby, w której doszło do wielu negatywnych zmian. – Pecka to właściwie biała kartka. Zobaczymy, jak się zachowa i czy podoła, a wyzwania są przed nim ogromne – mówi nasz rozmówca. Polska ma jeden z najgorszych systemów więziennych w całej Unii Europejskiej. Z normą 3 m na osadzonego, 16-osobowymi celami (np. w Barczewie) i wyprowadzaniem osadzonych z cel w kajdankach bliżej nam do Rosji niż Unii Europejskiej.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama