Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Najazd na Jazdów

Miasto nie musi być tylko dla bogatych. Władze niektórych dzielnic Brukseli już to rozumieją. Oby i w Warszawie tak myślano o miejskim organizmie.

Warszawa ma swoje zaułki, które pozostają poza głównym szlakiem turystycznym, na szczęście. Dają pojęcie o historii i klimacie miasta, warszawiaków i warszawianki przyciągają i wzruszają. Nie jest to pl. Zbawiciela ani inne zagłębie modnych knajp, jakich na pęczki w innych miastach. To są urocze i samoistne enklawy, jak Jazdów, osiedle domków fińskich.

Drewniane domki były pierwotnie miejscem tymczasowym, „na przeczekanie”. Powojenne kłopoty z akomodacją w stolicy różnie rozwiązywano. Ocalałe mieszkania dzielono, by mogło skorzystać z nich jak najwięcej rodzin. W miejscach, gdzie ruiny nie blokowały terenu, wznoszono nowe budynki. „Drewniaki” zasponsorował Związek Radziecki. Każdy domek miał ok. 70 m kw. i przeznaczony był dla dwóch rodzin. Kolonie powstały na Jazdowie i na Polu Mokotowskim. W tej drugiej (obecnie stoją tylko dwa domki, dawno opuszczone) mieszkał wraz z rodzicami początkujący poeta, a potem reportażysta, Ryszard Kapuściński. Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków wpisało do gminnej ewidencji zabytków domek przy ul. Leszowej 3. Obok istniejącej już ścieżki edukacyjnej ma powstać placówka kultury poświęcona historii reportażu. Wiele lat temu na osiedlu istniał również klub Fink, pamiętany do tej pory przez rockowych muzyków.

Grażyna urodziła się i wychowała się w domkach fińskich przy ulicy Wawelskiej. To osiedle zburzono we wczesnych latach 70. Wieść o decyzji gruchnęła znienacka, rozmowy o konieczności wyprowadzenia się przeniknęły do świadomości kilkulatki. To były bardzo smutne rozmowy. Bo osiedle przez 30 lat od powstania obrosło w ludzkie historie, przyjaźnie, miłości, narodziny i odejścia. Miejscem spotkań był warzywniak, w którym królowała pani z wysokim blond kokiem, drugim narożny sklep po drugiej stronie Wawelskiej, do którego wchodziło się po schodkach.

Polityka 4.2024 (3448) z dnia 16.01.2024; Felietony; s. 89
Reklama