Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Zbawiać czy zabawiać?

Rozrywki nam nie zabraknie. Format programu z tropieniem polityków poszukiwanych przez wymiar sprawiedliwości być może zostanie kupiony przez międzynarodowe stacje, żeby zapewnić kanałom oglądalność na czas okołowyborczy.

I o czym tu teraz pisać? Zwierząt futerkowych nie będzie się już bestialsko obdzierać ze skóry, by w futra wbijali się ludzie pozbawieni gustu i sumień. Lasy staną się naprawdę państwowe, czyli nasze, i przestaną służyć za skład desek upłynnianych Chińczykom. Konstytucja odzipnie jak forteca po oblężeniu, a prawa kobiet i prawa obywatelskie złączy znak równości. Tak to sobie w każdym razie wyobrażamy, o tym marzymy. Tylko czy kiedy zacznie pełną parą iść ku lepszemu, będzie można się felietonowo wyzłośliwiać?

Populiści na całym świecie dobrze wiedzą, co robią. Dzielą ludzi, używając do tego wszelkich możliwych narzędzi, od propagandy po rozdawnictwo. Pobudzają emocje, bo nic tak nie podnosi ciśnienia jak spór. Populiści dbają zatem, by konflikty waliły jak gejzery. Potwierdzają to sceny z Sejmu, obrazy z demonstracji pod telewizją i pod więzieniami. Szczucie jednych na drugich opiera się na znajomości ludzkiej natury – bywamy pokojowi, ale jako duże ssaki, mamy też potrzebę rozróby. Wiadomo, najlepiej sprzedają się emocje, bez nich nie ma rozrywki.

Wystarczy cofnąć się do początku stycznia. Afera Wąsika i Kamińskiego oglądała się lepiej niż kryminał, nawet Neflix by takiego scenariusza nie wymyślił. Nasi koledzy pisarze – Remigiusz Mróz i Jakub Żulczyk – przyznali, że wyobraźnia aż tak by ich nie poniosła. Oto dwaj osobnicy poszukiwani przez wymiar sprawiedliwości chowają się w pałacu prezydenckim, a gdy gospodarz wyjeżdża, po nich przybywa policja. Prezydent ruszyłby może w sukurs, gdyby na przeszkodzie nie stanął mu niesprawny autobus. Czy to nie jest polska wersja baśni o Sinobrodym? W oryginalnej opowieści, w pałacu znajdował się pokój, do którego nie wolno było wchodzić, bo leżały tam ciała zadźganych żon. W wydaniu nadwiślańskim, w komnatach bawili Kamiński i Wąsik, żwawi i wymowni, co potwierdza scena wyjścia do dziennikarzy i odbycia konferencji prasowej ad hoc.

Polityka 6.2024 (3450) z dnia 30.01.2024; Felietony; s. 89
Reklama