Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Andrzej Duda miota się i odgraża rządowi Tuska. Wychodzą z tego bezsilne połajanki

Prezydent Andrzej Duda Prezydent Andrzej Duda Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Zamiast po prostu jakoś współpracować z rządem, który w zamian na pewno oszczędziłby mu upokorzeń, Duda prowokuje i wdaje się w utarczki, w których jest bez szans. Teraz wymyślił sobie zwołanie Rady Gabinetowej.

Najpierw, jeszcze w grudniu, odmówił podpisania ustawy okołobudżetowej, pozwalającej udzielić dotacji mediom publicznym, czym otworzył drogę do postawienia ich w stan likwidacji ze wszystkimi tego konsekwencjami, bardzo korzystnymi dla usuwania z nich funkcjonariuszy partyjnych. Potem bezskutecznie udzielił azylu dwóm przestępcom, znanym z urządzania bezprawnych i niemoralnych prowokacji wymierzonych w przeciwników PiS. Następnie ich ułaskawił, pomimo braku odpowiednich po temu przesłanek i opinii sądu.

Wyobraża sobie, że jest jak król

Teraz, podpisując ustawę budżetową (nie ma prawa jej wetować), skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego, gdyż została uchwalona bez udziału Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, pozbawionych mandatów z powodu uprawomocnienia się ich wyroków za przestępstwa związane z nadużywaniem stanowisk szefów CBA. Nadal upiera się więc, że ułaskawienie cofa skutki wygaśnięcia mandatów, mimo że prawo nie przewiduje żadnego innego trybu uzyskania go niż wybory, a jego utrata jest (zgodnie z konstytucją) samoistnym następstwem skazania. On jednakże wciąż wyobraża sobie, że jest jak król, który może nie tylko wyciągnąć z więzienia, kogo mu się żywnie podoba, lecz nawet wyjąć, kogo tylko chce, spod władzy sądu. To naprawdę żenujące i zadziwiające, zwłaszcza że ma doktorat z prawa.

Skierowanie budżetu do Trybunału nie-Konstytucyjnego ma znaczenie wyłącznie symboliczne.

Reklama