Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Książka za kraty

Każdy z nas choć raz w życiu spotkał się z pytaniem, jaką książkę zabrałby ze sobą na bezludną wyspę.

Mnie ono zawsze zadziwia. Nie tylko dlatego, że trudno by mi było zdecydować się na jeden tytuł; przede wszystkim nie kupuję tej konwencji. Moja wyobraźnia za każdym razem łapie się na haczyk sugestywnego obrazu i samoczynnie opracowuje temat w duchu „Robinsona Crusoe” Daniela Defoe czy „Tajemniczej wyspy” Jules’a Verne’a. Widzę siebie na pokładzie jakiejś większej jednostki pływającej, takiej z łopoczącymi żaglami, na Morzu, powiedzmy, Południowochińskim; nagle dochodzi do katastrofy i wpadam do wody albo w najlepszym razie do szalupy, a po pewnym czasie ogromne, tsunamiczne fale wyrzucają mnie na brzeg nikomu nieznanej wyspy – spaloną słońcem, odwodnioną, w stanie nieprzytomności. Gdzie tu przestrzeń na wybieranie książek?

A jednak to absurdalne pytanie wciąż pada w rozmowach z pisarzami i celebrytami, zwłaszcza w prasie kolorowej i przy okazji nagród literackich.

Ciekawa rzecz – ostatnio pojawiło się w prasie PiS-owskiej, jednak w wersji zmienionej przez ducha czasu. Dwóch ułaskawieńców Andrzeja Dudy – Michała Kamińskiego i Macieja Wąsika – zapytano na łamach tygodnika „Sieci”, jaką książkę zabrali ze sobą do celi na czas niedawnego pobytu w zakładach karnych w Przytułach Starych i Radomiu. Bo zabrali, i to niejedną, mimo że do ich zatrzymania i osadzenia doszło w okolicznościach nawet bardziej brutalnych niż zatonięcie żaglowca na Morzu Południowochińskim.

Wydarzyło się to, jak pamiętamy, pewnej ciemnej styczniowej nocy. Zdradziecka akcja policji w Pałacu Prezydenckim przeprowadzona została pod nieobecność głównego lokatora, przy cichym współudziale władz Warszawy, które autobusem komunikacji miejskiej zablokowały prezydentowi wyjazd z Belwederu, aby nie mógł przybyć ze swoją odsieczą nomen omen wiedeńską.

Polityka 7.2024 (3451) z dnia 06.02.2024; Felietony; s. 87
Reklama