Piątkowe posiedzenie Sejmu zaczęło się emocjonalnie. Na mównicy pojawił się niestrudzenie wnioskujący o przerwę Jarosław Sachajko z Kukiz ’15, który zarzucił marszałkowi Hołowni, że projekty ustaw grzęzną w zamrażarkach. Mirosław Suchoń z Polski 2050 odpowiedział mu, że dzięki Hołowni ta zamrażarka zniknęła i projekty są rozpatrywane. „Powinien pan odbyć własny rachunek sumienia. Jeśli pan nie potrafi zebrać 15 podpisów wśród swoich kolegów, to coś jest nie tak” – zarzucił Sachajce.
Ten wrócił na mównicę bardziej podminowany. „Ja nie mówiłem, że wcześniej było idealnie, ale państwo okłamują Polaków. Jest dużo gorzej, niż było. Wstyd!” – zawołał i uderzył dłonią w pulpit. „Ojej, jaki akt przemocy wobec mównicy” – ironizował Hołownia.
Jeszcze goręcej zrobiło się, gdy na mównicę wszedł Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa. „Do roboty, do roboty” – skandowali posłowie PiS podczas jego przemówienia. „Nie zagłuszajcie, kiedy człowiek mówi. Trochę kultury” – próbował uspokajać marszałek.
Sebastian Łukaszewicz z PiS zarzucił Kołodziejczakowi, że groził rolniczce Julicie Olszewskiej i miał wysłać do jej domu „osiłków”. Rozległy się okrzyki „bandyta!”. „Za te oskarżenia spotkamy się w sądzie” – zapowiedział Kołodziejczak.
Szymon Hołownia wspomniał o procedurze wykluczania posłów z obrad. „Nie będę ustalał, kto zaczął, bo nie jesteśmy w przedszkolu, a ja nie jestem przedszkolanką. To nie jest fight club, tylko Sejm RP” – przypomniał.
PKW wskazuje kandydatów na miejsce po Kamińskim
PKW ogłosiła w czwartek decyzję w sprawie