Kataryna („Plus Minus”): „Donald Tusk odziedziczył po Jarosławie Kaczyńskim wszystkie przez niego wykorzystywane (i nadużywane) narzędzia władzy i już pierwsze tygodnie pokazały, że w realizacji politycznych celów nie zamierza się samoograniczać czymś tak niepotrzebnym jak prawne wątpliwości czy moralne dylematy. Osiem ostatnich lat dostarczyło Tuskowi wystarczających powodów, żeby w sprawowaniu władzy kierować się wyłącznie skutecznością (…). Donald Tusk musi zrobić wszystko, żeby rządzić jak najdłużej, bo kolejnych rządów PiS jego partia by nie przetrwała”. Pytanie, czy przetrwałaby Polska.
Michał Szułdrzyński („Rzeczpospolita”) o złej strategii PiS: „Skupienie uwagi na Tusku jest też przeciwskuteczne. Prawica przegrywała za każdym razem, gdy za głównego wroga stawiała sobie właśnie jego. Dlatego przegrała w 2007, 2011 i 2023 r. Gdy w 2015 r. Tuska nie było w kraju, PiS musiał zmienić swoją opowieść. Schował Jarosława Kaczyńskiego i z sukcesem postawił na Andrzeja Dudę i Beatę Szydło. Gdy PiS wygrywał w 2019 r., Tuska też nie było w polskiej polityce. Gdy wrócił, PiS zwrócił przeciw niemu całą swoją energię. I musiał oddać władzę. Z politycznego punktu widzenia Donald Tusk może się tylko cieszyć z tego, że następuje kolejne wzmożenie sił przeciw niemu, że na murach piszą o rudej wronie. Osobiście to pewnie nic przyjemnego, ale zarazem to sygnał, że prawica przez dłuższy czas pozostanie jałowa”. Choć płodzi tekst za tekstem, jak nie przymierzając bracia Karnowscy.
W dwulecie wybuchu wojny Dominik Zdort jako felietonista „Sieci” podpowiada nowej władzy, jak „inteligentnie sterować antyukraińskim populizmem”: „Nie jestem zwolennikiem drastycznych metod, ekstradycji Ukraińców w wieku poborowym za wschodnią granicę.