Czyszczenie kanałów
200 tys. zł w miesiąc, darmowe czesanie. Nowy szef TVP dla „Polityki”: Codziennie odkrywamy coś szokującego
ŁUKASZ LIPIŃSKI: – Zacznijmy od najprostszego pytania: kim pan jest w TVP, bo to się zmieniało?
TOMASZ SYGUT: – Pełnię funkcję dyrektora generalnego Telewizji Polskiej. Spółka w stanie likwidacji nie ma zarządu, a jego funkcję pełni likwidator Daniel Gorgosz, który ma m.in. przeprowadzić audyt i restrukturyzację. Ja zajmuję się antenami oraz programem. Mówiąc krótko, sprzątamy ten bałagan wspólnie.
To á propos bałaganu: co zastaliście w TVP?
Nadzieję w oczach setek pracowników, którzy czekali na tę zmianę. I na to, że do Telewizji Polskiej wraca normalność. Wielu wartościowych twórców, ale też dobrych i przyzwoitych ludzi – pracowników TVP związanych z tą firmą od lat – mówiło nam wprost: wreszcie nie będziemy się musieli wstydzić. Ale to jedna strona medalu. Musieliśmy się też zmierzyć z sytuacją przy placu Powstańców, gdzie trwała kilkunastodniowa okupacja budynku przez byłe kierownictwo Telewizyjnej Agencji Informacyjnej i posłów PiS. To były gorszące, ale też symptomatyczne obrazki. Pierwsi, jak się szybko okazało, bronili swoich posad i milionów, które w TVP zarabiali, drudzy – propagandowego aparatu, który zatruwał umysły Polaków. 20 grudnia to się skończyło.
Wiedziałem, że wchodzę do firmy, do której wpuszczono w ostatnich latach blisko 10 mld zł publicznych pieniędzy. Znałem raport NIK, który określił TVP mianem Bizancjum i wskazywał na wiele patologicznych obszarów. Dzisiaj wiem, że kontrolerzy Izby byli łaskawi w określeniu tego, co przez ostatnie lata działo się w TVP. Jesteśmy w trakcie przygotowywania audytu, ale niemal każdego dnia odkrywamy coś szokującego i z czym – a znam tę firmę dobrze – nigdy wcześniej się nie spotkałem: dziesiątki dodatkowych umów cywilnoprawnych dla wielu pracowników, w tym kierownictwa, które pozwalały na wyciąganie z firmy gigantycznych pieniędzy.