Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Po co czytać lektury?

Nie wiadomo, kto ma rację, ale przydać się może każdy, dlatego warto zmuszać się do ich czytania. We fragmentach lub w całości, na głos lub po cichu, w klasie lub w domu – to sprawa drugorzędna.

Czy nie można by dzieciom w szkole dać wreszcie coś przyjemnego do czytania? – sąsiadka włączyła mnie do ogólnonarodowej debaty.

– Przyjemność z czytania lektur to nie jest główny cel lekcji polskiego – odpowiedziałem, powstrzymując irytację. – Ciekawe, że nikt nie oczekuje przyjemności z uczenia się trygonometrii – dodałem sarkastycznie. – Czyli, według pana, w szkole trzeba cierpieć – odparła drwiąco.

– Nic podobnego! – zaprotestowałem. – Nauczyciel powinien robić wszystko, żeby uczniowie doznawali w szkole nieustannej przyjemności. Ale jest to przyjemność poznania. Pojawia się, kiedy potrafimy samodzielnie rozwiązać problem. Na przykład gdy znajdzie pani wspólny mianownik albo odkryje, że wiersz o kocie nie jest o kocie, tylko o kobiecie, której zmarł ukochany mężczyzna. Wówczas umysł popada w stan swoistej euforii. Szkoła powinna uzależniać nas od tej przyjemności na całe życie – tłumaczyłem zawzięcie.

– Jak ktoś mówi „powinna”, to najczęściej nie wie, jak to zrobić – ucięła moją perorę sąsiadka.

Od kilku lat przeprowadzam pewien eksperyment. Zapraszam studentów, z którymi rozpoczynam zajęcia, a czasem publiczność, dla której prowadzę wykład poza uniwersytetem, do gry w „Sodomę i Gomorę”. Tytuł nawiązuje do znanego z Biblii epizodu, w którym Abraham próbuje powstrzymać zniszczenie tytułowych dwóch miast, negocjując z Bogiem minimalną liczbę dobrych ludzi, jaką trzeba w nich znaleźć, aby zapobiec zagładzie. Abraham zaczyna licytować od pięćdziesięciu sprawiedliwych, kończy na dziesięciu, ale nawet tylu tam nie ma i miasta razem z mieszkańcami zostają przez Boga spalone.

Moja wersja negocjacji jest dużo bardziej przyjazna, ewentualne nieprzyjemne konsekwencje mogą zaś dotknąć tylko mnie.

Polityka 13.2024 (3457) z dnia 19.03.2024; Felietony; s. 103
Reklama