Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Głos dzieci i ryb

„Widać, że nie czytasz ze zrozumieniem” – ten komentarz (hit awantur internetowych) ma rangę obelgi, bo słyszeliśmy go w szkole, padał z ust kadry nauczycielskiej.

Nie najlepszej kadry, trzeba dodać, skoro używała zwrotu z rejestru biernej agresji, w dodatku stylistycznie podejrzanego. Sformułowanie „czytanie ze zrozumieniem” to brzydki dziwoląg, który wdarł się do opracowań pedagogicznych, choć czasownik „czytać” zakłada nie tylko składanie liter, ale i ogarnianie sensu wypowiedzi pisemnej. „Czytać – śledząc wzrokiem napisane lub wydrukowane litery, zapoznawać się z treścią tego, co jest napisane lub wydrukowane. Mieć umiejętność odbioru tekstu pisanego” (Słownik Języka Polskiego PWN). Inne czynności w obrębie tego procesu mają swoje nazwy, takie jak umiejętność rozszyfrowania znaków, układanie ich w słowa i zdania czy wymawianie.

Besztanie kogoś, że czyta bez zrozumienia, świadczy nie tylko o szczególnym pojmowaniu procesu czytania, ale przede wszystkim służy konkretnemu celowi – ustaleniu hierarchii. Nauczyciel feruje wyroki, a uczeń ma położyć uszy po sobie. Ten schemat odtwarza się potem w dorosłym życiu, gdy chce się komuś dopiec.

Podobnie rzecz się ma z reformami szkolnymi. Prezent z „braku prac domowych” jest ładny, ale czy ktoś zapytał uczniów i uczennice, co by ich uszczęśliwiło? Z naszych rozmów z młodymi ludźmi wynika, że chodzi im po głowach inny postulat: chcieliby się mianowicie wyspać z rana. Tego domaga się ich rosnący organizm, który potrzebuje snu, co potwierdzają liczne badania naukowe.

Tymczasem system szkolny, który powstał w XIX w., by produkować posłusznych i dobrze zsocjalizowanych funkcjonariuszy państwa, wciąż stawia na dryl. Pobudka o szóstej, lekcje od ósmej, po nich zajęcia dodatkowe. Gonitwa i wyścig. „Możesz wyjść na dwór, jak odrobisz lekcje”, kto nie słyszał tego od rodziców, ten chyba nie chodził do szkoły.

Polityka 16.2024 (3460) z dnia 09.04.2024; Felietony; s. 87
Reklama