Polityka i obyczaje
Karnowski wszędzie widzi Niemców i ich spiski. Czytamy prawicowe media
Uwolniony od kandydowania do europarlamentu prof. Zdzisław Krasnodębski w rozmowie z salon24.pl pozwolił sobie na krytyczne uwagi: „W czasie kampanii wyborczej potrzebne są bowiem inne cechy, niż te, które potem są niezbędne w trakcie kadencji Parlamentu Europejskiego. Są potrzebne także różne typy eurodeputowanych. Chyba jednak za bardzo PiS poszedł w kierunku skuteczności w samej kampanii wyborczej, przy jednoczesnym osłabieniu skuteczności już w trakcie kadencji. A to spory błąd (…)”. To względnie grzeczne powiedzenie, że owszem, Obajtek i Kurski zdobędą miejsca w europarlamencie, ale że się tam do czegoś Polsce przydadzą, to mocno wątpliwe.
W felietonie dla „Plusa Minusa” Joanna Szczepkowska poniekąd zgadza się z prof. Krasnodębskim, że ważna jest merytoryczna wartość kandydatów: „Poprę więc tych, którzy w moim przekonaniu mają najwięcej atutów. Nie ma znaczenia numer na liście ani poprzednie stanowisko. Znaczenie ma skuteczność, wiedza, precyzja w wyrażaniu myśli i jasno wskazany cel. Dlatego jak nigdy dotąd będę śledzić kampanię wyborczą kandydatów i ich samych. Nie będzie miało znaczenia, kim byli. Będzie miało znaczenie, kim mogą być dla naszego bezpieczeństwa, jak skutecznie potrafią działać i przeciwdziałać”. Widać, że u felietonistki Obajtek i Kurski szans nie mają.
Wyborcze decyzje prezesa komentuje Renata Grochal („Newsweek”): „Dla wyborców PiS listy Kaczyńskiego będą testem cierpliwości i partyjnej lojalności. Jeśli z takimi jedynkami PiS wygra wybory, będzie oznaczało, że wyborcy tej partii są nie tylko wyznawcami, ale i wspólnikami. Ale zaciąg różnej maści aferzystów może zmobilizować elektorat przeciwnika”. Słaba nadzieja.