Jego wyniosłość
Tomasz Terlikowski dla „Polityki”: Abp Jędraszewski nikogo nie słucha. Jego świat się rozpada, przegrał
JOANNA PODGÓRSKA: – Abp Marek Jędraszewski za chwilę przechodzi na emeryturę. Specjalny zegar zainstalowany w internecie przez zbuntowanych krakowskich kleryków odlicza dni do końca jego urzędowania. To chyba ewenement w polskim Kościele?
TOMASZ TERLIKOWSKI: – Jedno się abp. Jędraszewskiemu udało – jest chyba najbardziej nielubianym arcybiskupem krakowskim, i to wśród duchowieństwa. I wcale nie chodzi o poglądy, bo powiedzmy sobie szczerze, duchowieństwo tej diecezji jest w tych kwestiach podzielone. Podhale bywa bardziej konserwatywne nawet od Jędraszewskiego.
Problem w tym, że to zupełnie inny biskup niż jego poprzednicy. Do każdego z nich – do Wojtyły, do Macharskiego i do Dziwisza – można było przyjść. Mieli wyznaczone dni, kiedy drzwi były otwarte. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który był przecież w ostrym sporze z kard. Dziwiszem, opowiadał, że wystarczyło zadzwonić, by w ciągu kilku dni umówić się na spotkanie. Abp Jędraszewski niemal z nikim nie rozmawia. Nie spotyka się z nikim spoza najbliższego otoczenia kilku osób, które tworzą wokół niego szczelny mur.
„Zamurowane” papieskie okno przy ul. Franciszkańskiej 3 jest tego symbolem?
Oczywiście, jego zasłonięcie uważam za symboliczne. Drugi element jest taki, że arcybiskup w ogóle nie słucha innych. Wszystko organizuje pod siebie. Świetnym tego przykładem jest to, jak pozbywa się proboszczów, którzy mu nie odpowiadają; choćby ks. Rasia z Bazyliki Mariackiej. Tak samo potraktował rektora seminarium krakowskiego. Rządzi apodyktycznie, bez kontaktu z ludźmi. On stworzył dwór. Kraków nie jest przyzwyczajony do takiego modelu.
Można powiedzieć, że rządzi od skandalu do skandalu.
W przestrzeni publicznej skandalami są oczywiście jego wypowiedzi.