Lepsza Dorotka
Dorota Gawryluk: z Polsatu do Pałacu? O co naprawdę chodzi w tej domniemanej kandydaturze
Ta opowieść zaczyna się jak bajka. Albo hagiografia. Zagaja więc narrator: – Moja mama i ojczym mieli domek letniskowy w Kamionce Małej pod Limanową. W połowie lat 80. miejscowy rzemieślnik o talentach radiestety, pan Zelek, zajmował się u nas hydrauliką. Przychodziła z nim córeczka. Była bystra, inteligentna. Uwielbiała bawić się w radiowego reportera, pisała wiersze, dorwała się do naszej biblioteczki. Zauważył to mój ojczym Stanisław Żytyński, pisarz, kiedyś aktor, i uznał, że byłoby szkoda, gdyby taka perła się zmarnowała. Rodzice zaproponowali przeniesienie dziewczynki do Warszawy i posłanie jej tam do szkoły. – Zamieszkała więc u nas w warszawskim domu. Po śmierci ojczyma stała się podporą mojej mamy. Dziewczynka dorastała, ale – jak mówi narrator – nigdy nie stracili kontaktu. – Pomagała mi, gdy z żoną budowałem dom – w przenoszeniu biblioteki, robieniu katalogu. Zwróciła się do mnie o pomoc, kiedy robiła maturę i zdawała na studia, czy mógłbym udzielić jej korepetycji.
Góralka
Narratorem jest Marcin Wolski, 76-letni satyryk – ten, który po przejęciu przez PiS mediów publicznych został szefem TVP 2 i powiedział, że „wygrała ta partia, więc trzeba się z tym pogodzić i morda w kubeł”, a po latach wyznał, że współtworzył „propagandę na gorszym poziomie niż lata siedemdziesiąte”. Był szefem „W tyle wizji” w TVP Info.
Dziewczynką jest Dorota Gawryluk, bohaterka tej opowieści, która w marcu skończyła 52 lata. Kiedyś w jednym z wywiadów wyznała: „Marcin Wolski utwierdził mnie w przekonaniu, że idę słuszną drogą”. Przyznawała, że wprowadzał ją na warszawskie salony i zawdzięcza mu poznawanie telewizji. Służą sobie radą do dziś.