Wiadomo, że kto wygrywa na Śląsku, wygrywa w całym kraju. Kilka razy ten slogan się sprawdził zarówno dla PO, jak i PiS, choć niekoniecznie tak i tym razem musi być. Dla wielu brzmi już jak zdarta płyta i niekoniecznie mobilizuje. Bywa, że irytuje.
Marszałek Sejmu chce być prezydentem niezależnym. Krytykuje konflikt PO-PiS, zapowiada reformę ochrony zdrowia, otwarcie prezydentury dla obywateli. Do tego pieniądze, dobre życie i spokój.
Przemówienie Rafała Trzaskowskiego zachwycające nie było, ale było dobre. Poza afirmacją odrębności Śląska i krytyką PiS wszystko w nim było „do wzięcia”. Na przyszłość trzeba będzie się postarać o większą wyrazistość.
Kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta na Śląsku rozpoczyna tzw. prekampanię, bo oficjalnie wyścig rozpocznie się po Nowym Roku. „Niezależność, zdolność do współpracy, bezpieczeństwo obywateli – podsumował program Trzaskowskiego Donald Tusk. – Pojednaj Polskę, cała naprzód, Rafale”.
To wystarczający powód, żeby pokazać Nawrockiemu (Karolowi Nowogrodzkiemu, jak niektórzy mówią, albo innemu Dudzie bis) czerwoną kartkę w przyszłym roku.
Taki scenariusz wydaje się przesądzony. W samej Nowej Lewicy nie ma pewności, bo atrakcyjna wydaje się kandydatura prezydenta Włocławka Krzysztofa Kukuckiego. Ale pierwszeństwo ma mieć kobieta.
Wybór między Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim jest wyjątkowo klarowny. Reprezentują zupełnie odmienne wizje ustroju państwa, społeczeństwa, praworządności, europejskości, historii. Ale w kampanii te różnice będą intensywnie rozmywane.
Szymon Hołownia ogólnie mało jest odporny na ataki, a do tego lubi obnosić się ze swoim cierpiętnictwem, czym chce dodać sobie znaczenia. Również jego prezydencka kreacja jest trochę pod tym kątem skrojona.
Najważniejsze zarzuty wobec Nawrockiego dotyczą jego spotkania z Wielkim Bu w siedzibie IPN i udostępnienia informacji o zbiórce na rzecz neonazisty. Wskazują na to, że jego kontakty z przestępcami i „naziolami” nie były ani przypadkowe, ani nie służyły „nawracaniu” przestępców na dobrą drogę.
PiS sięgnął po większość młodszych, aktywnych medialnie polityków i wciągnął do sztabu ludzi z różnych parafii tak, by nikt nie czuł się pominięty i by w kampanii było jak najmniej walki wewnętrznej.