Panią Halinę pamiętam jeszcze z czasów stanu wojennego. Odwiedzała internowanych – należałem do nich – przywożąc dary potrzebne do życia i nowiny o sytuacji w kraju, których nie było w cenzurowanych mediach państwowych.
Halina Bortnowska to chrześcijaństwo w obronie praw człowieka
Jej długie życie przenikała troska o kondycję katolicyzmu i Kościoła w Polsce. Troska krytyczna, niepokorna, wyrastająca z ducha otwarcia Kościoła na świat. Przyniósł go II Sobór Watykański w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku: ekumenizm, dialog międzychrześcijański i międzyreligijny, „opcja na rzecz ubogich”. Był to czas wielkiej nadziei wśród katolików. Jego mottem było przeświadczenie, że to człowiek jest drogą Kościoła, a nie odwrotnie. Doświadczenie Soboru było doświadczeniem pokoleniowym i formacyjnym Pani Haliny. Drugim takim doświadczeniem była w Jej życiu „Solidarność”.
Halina Bortnowska włączyła się w działalność tego ruchu od początku jego powstania. Pojawiła się już we wrześniu 1980 r. w Nowej Hucie, znalazła się wśród osób poproszonych przez tamtejszych działaczy robotniczych o stworzenie zaplecza intelektualnego dla tworzącej się niezależnej od ówczesnej władzy organizacji związkowej. Towarzyszyła Związkowi po jego zepchnięciu do podziemia. Doradzała organizatorom protestów, publikowała w prasie tzw. drugiego obiegu, czyli ukazującej się poza cenzurą, redagowanej i wydawanej ze świadomością, że grożą za to represje i wyroki.
Pani Halina kierowała się tym, co dziś nazywamy postawą obywatelską. W jej rozumieniu chrześcijaństwo, katolicyzm, ma stać po stronie słabszych, czyli w obronie praw człowieka w każdej dziedzinie, w której zagraża im dyskryminacja i przemoc ze strony silniejszych. Włączyła się w inicjatywę na rzecz praw człowieka po zamordowaniu ks. Jerzego Popiełuszki, a jednocześnie działała już w podziemnym Komitecie Helsińskim, obywatelskiej inicjatywie na rzecz monitorowania stanu praworządności w państwie polskim.
Czytaj też: Tomasz Terlikowski dla „Polityki”: Abp Jędraszewski nikogo nie słucha. Jego świat się rozpada, przegrał
W duchu „patriotyzmu konstytucyjnego”
W wolnej Polsce weszła do władz legalnej już Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i była jej przewodniczącą. Po przełomie 1989 r. przystąpiła do ugrupowania Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna, które dołączyło do Unii Demokratycznej Tadeusza Mazowieckiego. Wstąpiła do powstającego właśnie stowarzyszenia przeciwko antysemityzmowi i rasizmowi „Otwarta Rzeczpospolita”. Opiekowała się młodymi adeptami dziennikarstwa obywatelskiego ze środowiska czasopisma „Polis” .
Wielokrotnie nasze drogi spotykały się podczas dyskusji o Polsce organizowanych przez różne prodemokratyczne instytucje. Pani Halina zabierała głos niezbyt często, ale zawsze pryncypialnie. W duchu obywatelskiego „patriotyzmu konstytucyjnego”, czyli w opozycji do patriotyzmu nacjonalistycznego. Jej katolicyzm był w opozycji do nacjonalistycznych ciągot w Kościele w Polsce. I do zewnętrznej dewocji. Pisała o sile wewnętrznej modlitwy. Jej książka o sensie choroby – zmagała się z chorobą oczu – śmierci i życia była czytelniczym przebojem w trudnych latach osiemdziesiątych.
Żegnam Panią Halinę w poczuciu, że jej życie przyniosło wiele dobrego wielu ludziom.