Po co nam parki, jeśli nie możemy się położyć na trawie? Zespół Łazienek Królewskich wywołał gorący spór
Po co nam parki, jeśli nie możemy się położyć na trawie? Łazienki Królewskie wywołały gorący spór
Po nawałnicy, która przeszła przez Warszawę w połowie lata, na płocie Łazienek zawisła restrykcyjna lista zakazów, w tym właśnie wchodzenia na trawę. Goście parku zaczęli pisać w mediach społecznościowych o tym, jak zostali wyproszeni z trawników. Wezbrało oburzenie. Po kilku dniach restrykcje złagodniały i pojawiła się nowa lista „stref odpoczynku na trawie”.
Po nam takie parki
Pracownikom Łazienek chodzi – jak mówią – o bezpieczeństwo gości i ochronę ogrodu. Gościom – o możliwość swobodnego odpoczynku. – Po co nam parki, jeśli nie możemy się położyć na trawie? Brakuje nam kultury spędzania czasu wolnego, nawet bezproduktywnie. Potrzebuje jej polskie przepracowane społeczeństwo – mówi Jan Mencwel, współzałożyciel stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, obecnie warszawski radny.
Stopniowe „uwalnianie” trawników w Łazienkach zaczęło się w 2015 r., po dużej rewitalizacji; wcześniej relaksu na trawie w zasadzie nie było. Dlaczego – czy trawa to zabytek? Takie pytanie usłyszała kiedyś od spacerowicza Barbara Werner, główny ogrodnik i specjalista ds. ogrodów historycznych w Łazienkach w latach 2010–20. – Oczywiście, że tak. Łazienki są parkiem o fenomenalnej wartości. Tak widocznego podziału na części XVIII-, XIX- i XX-wieczną nie można chyba zauważyć w żadnym innym ogrodzie na świecie. To dzieło sztuki i trzeba o nie dbać. Dla wszystkich – mówi Werner, dziś sekretarz generalny Polskiego Komitetu Narodowego Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków przy UNESCO.
– Są w nas dwa walczące wilki – przyznaje Mencwel. – Jeden chce odpowiadać na rosnący popyt mieszkańców miast na swobodne korzystanie z terenów zielonych.