Polityka i obyczaje
Prezes: dysponent karier i porażek. Czytamy prawicowe media
Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla „DGP” przekonuje, że nadchodzi wielka zmiana w jego partii: „Powołamy komitet wykonawczy, który wzmocni wielu młodych i dynamicznych posłów. To będzie nasz nowy wehikuł operacyjny…”. Z konstrukcji tego zdania wynika, że to nowy komitet będzie wzmacniał posłów, a nie na odwrót (co wydaje się intencją mówcy). Dalej premier brnie: „Trzeba promować tych, którzy są aktywni, skuteczni, którzy mają wiedzę, którzy chcą i potrafią wygrywać”. Czyli do tej pory takich nie promowano? No tak, to było widać.
Opowieściom Morawieckiego z pewnością nie ufa Andrzej Stankiewicz z „Newsweeka”, pisząc o wewnątrzpisowskich bojach: „Na razie płonne okazały się nadzieje byłego premiera, że prezes nie znajdzie żadnego sensownego kandydata na prezydenta, więc finalnie będzie zmuszony wystawić jego. Nic z tego – Kaczyński nie ma powodu, żeby zgodzić się na promowanie człowieka, który chce mu zabrać partię i wysłać na emeryturę. Woli przegrać wybory ze wszystkimi tego konsekwencjami (…). Partia jest dla Kaczyńskiego ważniejsza niż państwo”. Praktyka to potwierdza.
Jak poinformowała PAP, Jan Krzysztof Ardanowski (kiedyś minister rolnictwa w rządzie PiS), uznawszy, że PiS „straciło zdolność do integrowania polskiej prawicy”, zarejestrował partię Wolność i Dobrobyt. W rozmowie z PAP mówił, że „celem formacji jest dążenie do stworzenia swego rodzaju »parasola« łączącego różne środowiska prawicowe w Polsce”. „Dlatego ja podejmuję starania – i nie jestem w tym odosobniony – by doprowadzić do szerszego porozumienia organizacji prawicowych i utworzenia w przyszłości takiej partii, która by łączyła różne środowiska, ruchy, organizacje społeczeństwa obywatelskiego”.