Ciekawe, co o nas myślą? – zastanawiała się na głos sąsiadka, przyglądając się grupie obcokrajowców wpatrzonych w kamienicę Wędlikowskich.
– To chyba Japończycy, więc na pewno cenią nas za Chopina – odpowiedziałem.
– Ale on żył 200 lat temu! – żachnęła się. – Ja się pytam, co oni wiedzą o mnie?
– Nie chciałbym być niegrzeczny… – zacząłem, ale mi przerwała.
– Ależ z panem trzeba być dosłownym. O mnie, czyli o nas żyjących Polakach, co wiedzą. Co lubimy, co umiemy, jak głosujemy, co dobrego i złego zrobiliśmy dla świata w ostatnim wieku?
– Pewnie niewiele, bo skąd mieliby? – wzruszyłem ramionami. – Wątpię, żeby w ich szkołach o nas uczyli.
– No właśnie – odpowiedziała tonem, który nie wiedzieć czemu sugerował, że to moja wina.
Profesor Norman Davies podczas niedawnej inauguracji roku akademickiego w siedmiu katowickich uczelniach wygłosił wykład „Czy Zachód wszystko rozumie?”. „Wszystko” oznaczało podstawową wiedzę o Polsce współczesnej. No więc, zdaniem Profesora, Zachód nie rozumiał Polski w kluczowym momencie, jakim był podział Europy po drugiej wojnie światowej i uznanie koalicji antyfaszystowskiej za fundament nowego ładu. To sprawiło, że dla wielu środowisk intelektualnych Zachodu gwarantem światowego pokoju i liderem postępu na drodze wprowadzania sprawiedliwości społecznej stał się Związek Radziecki. Nie przeszkadzała temu zimna wojna. A już takie niuanse jak tysiącletni związek Polski z zachodnim chrześcijaństwem, tradycja szlacheckiego republikanizmu, antyrosyjskie rewolucje w XIX w. czy demokratyczna niepodległość między wojnami nie przebijały się w ogóle do świadomości liderów politycznych Zachodu, o zwykłych obywatelach nie wspominając.