Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Tour de ból

Czy da się wartościować, który ból jest bardziej real, prawdziwy, pośród tego całego cierpienia? Zagłada? Depresja? Żałoba? Real można też tłumaczyć jako „realny” i to tłumaczenie bardziej mi się podoba.

Pamiętam, jak niezręcznie czuliśmy się zawsze z przyjaciółmi badaczami, odbywając seminaria naukowe na terenie muzeów zagłady. To przecież miejsca, gdzie kiedyś odczuwano niewyobrażalny ból. Ale wieczorami jedliśmy pizzę, piliśmy wino, plotkowaliśmy i wychodziliśmy na papierosa, starając się nie słyszeć ciszy. Czy bardziej nie wypadało nam czuć bólu i smutku, czy bardziej wypadało? Przecież nie mogliśmy pozwolić sobie na emocje. Jak byśmy potem pracowali? Ale też właśnie z powodu tych emocji pracujemy, więc może powinniśmy czuć je tym bardziej? Albo tym bardziej rozumieć kruchość i wartość życia – pizzy, wina i plotkowania?

Widziałam niedawno „Prawdziwy ból” i przypomniały mi się tamte rozmowy. W filmie jest postać przewodnika, eksperta od żydowskiego losu. W powszechnym przekonaniu edukator ma mieć wiedzę, ale nie „czucie i wiarę”. Przewodnik chce więc oswoić sens wycieczki faktami, danymi, jest subtelny, wycofany, grzeczny. To wkurza jednego z uczestników, Benjiego, który krzyczy na niego, że powinien być bardziej ludzki. Ale przecież to nie jego historia, ma zgarniać cudzy ból? Ciekawe, że w tym filmie praktycznie nie ma Polaków czy polskich Żydów, ale pomyślałam sobie, że to właściwe, że nie ma, bo ten film opowiada o „wizycie w bólu”, „tour de ból”, a my tutaj mierzymy się z tą traumą inaczej.

W filmie najciekawsze są bóle indywidualne, gdy spotykają ten duży, historyczny. Na tym papierosie (tam bardziej na joincie), przy kolacji w hotelu, nad kieliszkiem wina. Benji zdaje się najmocniej przeżywać ból historyczny, bo ma on twarz, ciało i pamięć jego ukochanej babci. David, jego kuzyn, czuje inaczej, wręcz się broni, że to za dużo. Benji bierze, ile wlezie, zachłannie, jakby musiał każdą chwilę poczuć najmocniej.

Polityka 6.2025 (3501) z dnia 04.02.2025; Felietony; s. 87
Reklama