Kraj

„Zamach stanu” Święczkowskiego. Węzeł zawiązał mocno, ale manewr może się nie udać

Były prokurator krajowy, obecny sędzia i Prezes Trybunału nie-Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski Były prokurator krajowy, obecny sędzia i Prezes Trybunału nie-Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Zawiadomienie o „zamachu stanu” Święczkowskiego to dopiero początek nowej przepychanki, raczej nie przez przypadek pojawiającej się w trakcie trwania kampanii wyborczej i raczej nieprzypadkowo zainicjowanej przez osoby związane z PiS-em.

Dwa dni po tym, jak sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa zwróciła się do Prokuratora Generalnego o przesłuchanie przez prokuraturę byłego prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego, obecny sędzia i prezes Trybunału nie-Konstytucyjnego złożył zawiadomienie o zamachu stanu.

Święczkowski zawiadamia kolegę

Święczkowski zawiadomił o tym nie tyle prokuraturę, co personalnie swojego kolegę, zastępcę prokuratora generalnego Michała Ostrowskiego. To zawiadomienie „o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Prezesa Rady Ministrów, ministrów, Marszałka Sejmu, Marszałka Senatu, posłów i senatorów koalicji rządzącej, Prezesa Rządowego Centrum Legislacji, niektórych sędziów i prokuratorów oraz inne osoby”. Chodzi o próbę zmiany konstytucyjnego ustroju RP przez usunięcie przemocą konstytucyjnego organu. Próba ta ma być podjęta w ramach działania w grupie lub zorganizowanym związku przestępczym.

Zbieżność tych dwóch zdarzeń może być oczywiście przypadkowa, ale tak czy inaczej – zamiast mówić o człowieku, którego podpis jest pod wnioskami o zastosowanie kontroli operacyjnej przy użyciu systemu Pegasus wobec ludzi związanych z demokratyczną opozycją w czasie rządów PiS-u, dyskutujemy o śledztwie w sprawie zamachu na konstytucję dokonywanym rzekomo przez rząd Tuska.

Adam Szostkiewicz: Ponura farsa Święczkowskiego

Węzeł przedwyborczy

Święczkowski w swoim zawiadomieniu o przestępstwie oskarża rządzących, że podważają status prawny Trybunału nie-Konstytucyjnego i jego sędziów, Sądu Najwyższego – w szczególności Izby Kontroli Nadzwyczajnej – i jego sędziów oraz Krajowej Rady Sądownictwa i sędziów mianowanych z jej nominacji. A także o pozbawienie – w ustawie budżetowej na 2025 r. – finansowania pensji sędziów Trybunału nie-Konstytucyjnego. W swoim piśmie zastrzega, że życzy sobie, aby sprawę podjął w ramach „śledztwa własnego” „legalnie powołany Zastępca Prokuratora Generalnego” Michał Ostrowski. Czyli: zawiadamiając o przestępstwie „podważania legalności” konstytucyjnych organów przez rząd i większość parlamentarną, sam podważa legalność organu państwa, jakim jest prokuratura, dzieląc zastępców Prokuratora Generalnego na powołanych legalnie i nielegalnie.

Prokurator Ostrowski, którego można określić jako przywódcę nielicznych antybodnarowych rebeliantów w Prokuratorze Generalnej, następnego dnia potwierdził wszczęcie śledztwa jako „własnego”. Uprzedził też, że „nie oczekuje żadnego nadzoru nad tym śledztwem”, a Prokurator Generalny, który jest jego bezpośrednim przełożonym, nie może mu tego śledztwa zabrać, bo sam jest nim objęty.

I tu widać sprytnie zaplątany węzeł, który przez najbliższe miesiące prezydenckiej kampanii wyborczej będzie przez PiS eksploatowany po to, by przekonać wyborców, że nie można oddać pełnej władzy koalicji rządzącej, że konieczny jest hamujący jej zamiary czynnik, jakim byłby „niezależny” (czytaj: PiS-owski) prezydent.

Sytuacja wygląda bowiem tak:

Adam Bodnar jako objęty śledztwem – o czym powiadomił opinię publiczną prokurator Ostrowski – nie może zdecydować o dokooptowaniu Ostrowskiemu innych prokuratorów, a tym bardziej o odebraniu mu śledztwa. Mógłby swoją w tym zakresie kompetencję przekazać pierwszemu zastępcy, prokuratorowi krajowemu Dariuszowi Kornelukowi. A Ostrowski neguje prawomocność sprawowania przez Dariusza Korneluka urzędu Prokuratora Krajowego od czasu, kiedy sędzia Sądu Rejonowego w Szczecinie w sprawie o alimenty uznał, że Dariusz Barski został skutecznie przywrócony do służby ze stanu spoczynku i jego decyzje jako Prokuratora Krajowego (mianowanego jeszcze przez Zbigniewa Ziobrę) są ważne. Dariusza Korneluka „uzurpatorem” nazywa tak prokurator Ostrowski, jak cały PiS. Ostrowski ma zresztą postępowanie dyscyplinarne za bunt i strajk okupacyjny w Prokuraturze Krajowej, w jakim brał udział rok temu, gdy prokurator generalny Adam Bodnar stwierdził nieważność przywrócenia do służby czynnej Dariusza Barskiego przez Zbigniewa Ziobrę.

Tak więc można się spodziewać, że jakiekolwiek próby prokuratora krajowego Dariusza Korneluka dokooptowania do śledztwa innych prokuratorów nie zostaną przez Ostrowskiego uznane, a odebranie sprawy Ostrowskiemu będzie dla PiS-u paliwem wyborczym dowodzącym upolitycznienia prokuratury.

Ewa Siedlecka: Raport Bodnara. Przetrącony kręgosłup prokuratury

Święczkowski podkręca emocje

Wypowiadając się w sprawie swojego zawiadomienia do prokuratury – a właściwie do prokuratora Ostrowskiego – prezes TnK Bogdan Święczkowski z góry uprzedził, że jeżeli śledztwo w tej sprawie zostanie przekazane innemu prokuratorowi, to będzie to oznaczało, że rzekomy zamach stanu jest prawdziwy. Podkręcił też emocje, oświadczając, iż liczy się z tym, że „mogą go wyprowadzić pod bronią z Trybunału Konstytucyjnego”. Podkręcił, choć doskonale wie, że w tym celu najpierw sędziowie Trybunału nie-Konstytucyjnego musieliby mu uchylić immunitet, czego oczywiście nigdy nie zrobią. Z tego też powodu czuje się bezkarny, odmawiając stawienia się przed komisja śledczą. I – równie bezkarnie – odmówi stawienia się przed prokuratorem powołanym do takiego przesłuchania na wniosek tej komisji.

A co może się dziać w ramach śledztwa prowadzonego z jego zawiadomienia przez prokuratora Michała Ostrowskiego? Ostrowski już poinformował, że wydał zarządzenie „o powierzeniu pewnych czynności śledczych ABW i ma nadzieję, że zostanie to zarządzenie wykonane”. Co to za czynności – nie wiadomo, ale mogą być to np. czynności operacyjne. Wprawdzie wniosek o takie czynności musiałby podpisać prokurator krajowy Dariusz Korneluk, ale jeśli nie podpisze, to temat „prokuratury, która broni rządu Tuska przed odpowiedzialnością”, będzie się dobrze sprzedawał wyborczo. Podobnie jak wezwania na przesłuchania premiera, ministrów, marszałków Sejmu i Senatu oraz innych wysokich funkcjonariuszy państwa.

Prokuratura: Ostrowski nie prowadzi tego śledztwa

Ale ten scenariusz nie musi się sprawdzić. Manewr z wybraniem sobie przez zawiadamiającego konkretnego prokuratora, któremu zleca prowadzenie sprawy, nie ma żadnego oparcia w prawie o prokuraturze. Zawiadomienie składa się do prokuratury właściwej miejscowo i rzeczowo – w tym przypadku byłaby to Prokuratura Okręgowa w Warszawie. No, w drodze wyjątku, zważywszy na funkcję osoby zawiadamiającej, mógłby to być Prokurator Generalny. Ale sprawa, aby być podjęta, musi zostać wpisana do internetowego rejestru, otrzymać sygnaturę i zostać przydzielona konkretnemu prokuratorowi. Prokurator Ostrowski dobrze o tym wie, bo to jego koleżanki i koledzy z „ziobrowego” Stowarzyszenia Ad Vocem oskarżali i doprowadzili do postawienia zarzutów dyscyplinarnych prokurator Ewie Wrzosek za to, że – jak twierdzili – sama sobie wzięła świeżo zarejestrowane doniesienie na Mateusza Morawieckiego w sprawie wyborów „kopertowych”.

Na czwartkowej konferencji rzeczniczka Prokuratora Generalnego Anna Adamiak podkreślała, że prokurator Ostrowski nie prowadzi tego śledztwa, bo zawiadomienie w tej sprawie nie zostało zarejestrowane w ewidencji i rejestracji dokumentów. Zostało jedynie przyniesione przez pracownika Trybunału nie-Konstytucyjnego i złożone w sekretariacie prokuratora Ostrowskiego. A ponieważ prokurator Ostrowski nie ma uprawnień do wpisywania dokumentów do ewidencji, zwrócił się z pisemnym wnioskiem o jego wpisanie do prokuratora generalnego Adama Bodnara.

Pytany o to minister Adam Bodnar powiedział, że na razie nie miał okazji zapoznać się z pismem Święczkowskiego, bo od prokuratora Ostrowskiego dostał tylko „jednozdaniowe pismo”. I dodał, że Święczkowski i Ostrowski to „wierni żołnierze Ziobry wykonujący swoje zadania”.

Należy się jednak spodziewać, że doniesienie zostanie zarejestrowane i przydzielone według właściwości. Prawo umożliwia powierzenie śledztwa któremuś z zastępców Prokuratora Generalnego, ale prokurator Adamiak wyraziła wobec dziennikarzy przekonanie, że nie powinien jej dostać Michał Ostrowski: „Nawet jeżeli ta sprawa byłaby zarejestrowana, prokurator Ostrowski nie mógłby prowadzić tego postępowania, ponieważ podlegałby wyłączeniu na podstawie art. 40., par. 1. kodeksu karnego, ponieważ pan prokurator Ostrowski był najbliższym współpracownikiem pana Bogdana Święczkowskiego wówczas, kiedy był prokuratorem krajowym, a także ma z nim prywatne relacje”.

A więc to dopiero początek nowej przepychanki, raczej nie przez przypadek pojawiającej się w trakcie trwania kampanii wyborczej i raczej nieprzypadkowo zainicjowanej przez osoby związane z PiS-em.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Ranking najlepszych galerii według „Polityki”. Są spadki i wzloty. Korona zostaje w stolicy

W naszym publikowanym co dwa lata rankingu najlepszych muzeów i galerii sporo zmian. Są wzloty, ale jeszcze częściej gwałtowne pikowania.

Piotr Sarzyński
11.03.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną