Kraj

Judeokomuna

Znany i lubiany niewątpliwie judeosceptyk Robert Winnicki nawtykał mi niedawno od żydokomuny. W czym problem?

A to z tej okazji, że skrytykowałem burzenie pomników upamiętniających poległych żołnierzy sowieckich, czym z zapałem zajmował się Karol Nawrocki w roli prezesa IPN. Wielkiemu antykomuniście przypomniałem, że nie było go jeszcze na świecie, gdy zaczepiony przez niego „żydokomuch” walczył z komuną (no, może nie tak straszliwie i odważnie, jak jego krajan i rówieśnik Mateusz Morawiecki, ale zawsze), przy czym naszła mnie chętka, aby zajrzeć do judeosceptycznych łepetyn i wygrzebać z ich ciemnych czeluści mity, legendy i uprzedzenia, z których ulepili sobie narcystyczną wizję samych siebie jako „antykomunistów”, a komunistów połączyli nierozerwalnym węzłem z żydostwem.

No bo coś w tym jest! To Żydzi dwa tysiące lat temu wymyślili sobie, że w świecie urządzonym przez Mesjasza nie będzie biednych ani bogatych, nie będzie własności prywatnej, panów i niewolników, rzymskich ani żadnych innych generałów, a panować będzie miłość i braterstwo, pod czujnym i troskliwym okiem samego Boga. Byli więc komunistami. I każdy chrześcijanin, łącznie z panem Winnickim, był i nadal jest komunistą. Ma nadzieję, że niedługo (oby jak najszybciej!) przyjdzie Mesjasz i zlikwiduje te wszystkie Rzeczypospolite Polskie i Chińskie Republiki Ludowe, a w to miejsce stworzy Królestwo Boże na Ziemi.

W czym więc problem? Skąd ten „antykomunizm”? Ano stąd, że w XIX w. pojawili się na świecie tacy, co to chcieli raj na ziemi zaprowadzić bez pomocy Mesjasza! Odpychając od władzy Kościół, który powrotu Mesjasza (jako że raz już nas odwiedził) wyczekuje. Czyli konkurencja. A kim byli ci bezbożni uzurpatorzy? Ano, rzecz jasna, Żydzi. Tacy sami jak ci, którzy w porę nie uwierzyli w prawdziwego Mesjasza i z pozycji narodu wybranego stoczyli się z powodu swego niedowiarstwa i zaślepienia w otchłań zdeprawowanego „judaizmu rabinicznego”.

Polityka 8.2025 (3503) z dnia 18.02.2025; Felietony; s. 91
Reklama