Tortury obrońcy wiary
Dariusz Matecki: taktyka męczennika. „Nikt z PiS za niego umierać nie zamierza”
„Zapewne już niedługo bodnarowcy będą chcieli mnie wysłać do aresztu (…). Na wszelki wypadek – już dzisiaj mogę Wam powiedzieć, żebyście nie wierzyli, że mógłbym popełnić samobójstwo” – napisał w czerwcu na Facebooku Dariusz Matecki. Dziewięć miesięcy później zrzekł się immunitetu, który i tak zostałby mu odebrany w sejmowym głosowaniu, a 7 marca funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali go i trafił na dwa miesiące do aresztu. Jest bardzo prawdopodobne, że prokuratura wystąpi o przedłużenie aresztu, a Matecki dostanie kolejny zarzut działania w zorganizowanej grupie przestępczej.
Prokuratura Krajowa postawiła posłowi Mateckiemu do tej pory sześć zarzutów zagrożonych karą do 10 lat pozbawienia wolności. W minionym tygodniu został przewieziony z warszawskiego aresztu do zakładu karnego w Radomiu, w którym przebywał były szef CBA, dziś europoseł Mariusz Kamiński, zanim prezydent go ułaskawił. Tu znajduje się przywięzienny szpital (oddział wieloprofilowy i psychiatryczny), sala gimnastyczna, 15 świetlic, duża biblioteka i dwie kaplice. Jednak nie chodzi – jak można usłyszeć w TV Republika czy od niektórych ziobrystów – o pogorszenie stanu zdrowia Mateckiego. – W areszcie śledczym w Radomiu funkcjonuje oddział medyczny i zmiana jednostki miała charakter profilaktyczny, aby w razie potrzeby zapewnić możliwie najlepszą opiekę medyczną – mówi prokurator Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej. Ustaliliśmy, że jego obrońca w czasie posiedzenia aresztowego mówił o schorzeniach Mateckiego, ale sąd ocenił, że sprawa nie jest na tyle poważna, aby nie mógł przebywać w zamknięciu.
To wygląda bardzo słabo
Dawny znajomy Mateckiego ze Szczecina, skąd pochodzi poseł: – Darek zdawał sobie sprawę, jakie przekręty robił ze swoimi kolegami w Funduszu Sprawiedliwości, i szykował się na areszt.