Głosy martwych dusz
Głosy martwych dusz. Cała prawda o listach poparcia. Tylu fałszerstw jeszcze nie było
Karty wyborcze, na których wydrukowano 13 nazwisk kandydatów na urząd Prezydenta RP, Państwowa Komisja Wyborcza już rozsyła do wszystkich gmin w Polsce. 18 maja będzie można zagłosować na jednego z nich w 32 140 obwodowych komisjach w kraju, 511 za granicą i na pięciu statkach. To rekordowa liczba komisji, a kilka nowych powstało m.in. w kurortach, np. w Egipcie, dokąd w maju często wyjeżdżają Polacy. Wybory będą kosztować 550 mln zł. W PKW zarejestrowały się 44 komitety wyborcze, ale ostatecznie 100 tys. podpisów koniecznych do zarejestrowania kandydata zebrało tylko 13 z nich.
100 tys. podpisów
Pierwszy raz w historii wyborów prezydenckich wyszły na jaw tak liczne fałszerstwa podpisów pod listami poparcia. Możliwe było ich zidentyfikowanie, gdyż w 2023 r. powstał Centralny Rejestr Wyborców (CRW). PKW oraz szef Krajowego Biura Wyborczego (KBW) Rafał Tkacz zdecydowali, że korzystając z niego, trzeba sprawdzić, czy dana osoba, której imię, nazwisko, PESEL oraz adres zamieszkania i podpis widnieją na karcie poparcia, w ogóle żyje, a także czy dane te są spójne z rejestrem. – Pierwszy raz w wyborach prezydenckich byliśmy w stanie zweryfikować te kwestie. Sprawdzaliśmy prawidłowość przynajmniej tych 100 tys. wymaganych podpisów. Skala nieprawidłowości była ogromna. Zdarzało się, że na jednej karcie były same „martwe dusze”. Być może podpisy tych osób były zbierane kilka lat temu przy okazji innych wyborów, np. w domu dla osób starszych, i zostały przepisane na listy poparcia w tych wyborach, a osoby te już na przestrzeni lat zmarły – mówi minister Tkacz, który wygrał konkurs na szefa KBW i od marca stoi na jego czele.
Zastanawiające jest to, ile takich podpisów pojawiło się w poprzednich wyborach, a których wtedy KBW nie miało jak zweryfikować.