Jednym z postulatów, jakie po przegranych przez Rafała Trzaskowskiego wyborach prezydenckich wysuwali koalicjanci Platformy Obywatelskiej wobec Donalda Tuska, było powołanie rzecznika rządu. Z jakichś powodów premier w swoim trzecim rządzie rzecznika nie chciał. Być może uważał, że sam najlepiej komunikuje się ze społeczeństwem. Jednak po wyborach panuje dość zgodne przekonanie, że jedną z przyczyn porażki była właśnie niedostateczna i nieumiejętna komunikacja władzy z wyborcami.
Chcąc nie chcąc, Donald Tusk rzecznika powołał. Na piątkowej konferencji prasowej oświadczył, że „już się nie upiera” i rzecznikiem rządu mianuje dotychczasowego ministra do spraw europejskich, poznańskiego (dawniej kaliskiego) posła KO Adama Szłapkę. Nie jest to zaskoczenie, bo premier już od kilku dni zapowiadał, że rzecznikiem zostanie doświadczony polityk, a nazwisko Szłapki było „na giełdzie”. Formalnie Szłapka obejmie nowe obowiązki za kilka dni, po zakończeniu polskiej prezydencji w UE, za którą organizacyjnie odpowiada.
Szłapka: typ technokraty i państwowca
Szłapka ma dopiero 40 lat, lecz w polityce jest od najwcześniejszej młodości, wobec czego można go uważać niemalże za weterana. Zaczynał od funkcji radnego w rodzinnym Kościanie, następnie był zatrudniony w kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego, natomiast w 2015 r. został sekretarzem generalnym Nowoczesnej Ryszarda Petru, a od 2019 jest szefem tej partii.
W dawnych latach był młodzieżowym działaczem Unii Wolności (Unii Demokratycznej), i to jednym z najważniejszych; godne uznania jest zwłaszcza kierowanie przez niego okołopartyjnym Projektem Polska.