Nawrocki i Tusk takich rozmów nie unikną. Ale to Tusk ma przewagę psychologiczną
Karol Nawrocki skarżył się, że premier wciąż nie pogratulował mu zwycięstwa. Być może stało się to podczas ich pierwszego, niespełna godzinnego spotkania, do którego doszło w Pałacu Prezydenckim w czwartek w południe. Obyło się bez sensacji, ale sensacji nikt się nie spodziewał. Sympatii między prezydentem i premierem nie ma, lecz na żadne skandale na tym szczeblu władzy nie można sobie pozwalać. Co najwyżej na drobne utarczki i złośliwości.
Nawrocki udaje nadpremiera
I tak oto Donald Tusk musiał poczekać na gospodarza, ale tylko dwie minuty, za to Karol Nawrocki mógł sobie przeczytać wpis Tuska w mediach społecznościowych, że w 100 proc. zgodni byli tylko co do tego, że mają fantastyczne dzieci.
Na podstawie słów szefa gabinetu prezydenta Pawła Szefernakera można przypuszczać, że w czasie spotkania Nawrocki był asertywny, podkreślał swoje znaczenie i prawo do wszechstronnej aktywności w polityce międzynarodowej, a Tusk mógł mu delikatnie wyjaśniać, jak to naprawdę działa. Była mowa o bezpieczeństwie, o planowanym na piątek spotkaniu Donalda Trumpa z Władimirem Putinem na Alasce, a także o radzie gabinetowej, którą Nawrocki zwołuje 27 sierpnia.
Będzie na niej opowiadał o swoich wizjach ustrojowych i przepytywał rząd z finansów państwa, na koniec zauważy zapewne, że rytuał rad gabinetowych niewiele ma wspólnego z prezydencką sprawczością. Od udawania „nadpremiera” władzy prezydentowi nie przybywa. Nawrocki – ze swoim ogromnym ego – będzie pewnie potrzebował kilku miesięcy, by zrozumieć, jaka jest rola prezydenta w państwie, zwłaszcza gdy ten prezydent należy do obozu opozycji.