O tym, że internet nas ogłupia, napisałem więcej tekstów, niż barejowski reżyser Zagajny nakręcił filmów. A jednak wydarzenia zeszłego tygodnia nawet mnie zaskoczyły. Nagle niemal cała Polska oszalała na punkcie rzekomej „afery z KPO”. Takie afery żyją krótko, więc zapewne, gdy państwo będą czytali ten felieton, już będzie to wymagać drobnego przypomnienia. Otóż afera polegała na tym, że w ramach Krajowego Planu Odbudowy ok. 2 proc. przeznaczono na dofinansowanie sektora gastronomiczno-rekreacyjnego, tzw. HoReCa. Te pieniądze poszły zgodnie z przeznaczeniem, by zacytować Jarosława Kaczyńskiego, na „jachty, solaria, imprezy plenerowe, ekspresy mobilne”.
Gdzie tu afera? No właśnie – na razie nigdzie. W chwili pisania tego tekstu nie wykazano ani jednego przypadku wykorzystania tych funduszy niezgodnie z przeznaczeniem. Nikt sobie z tego dofinansowania nie kupił luksusowego jachtu oceanicznego à la Jeff Bezos, natomiast w istocie nad polskimi jeziorami istnieją wypożyczalnie jachtów, łódek i żaglówek. Należą do sektora HoReCa i jako takie zasługiwały na dofinansowanie z tej 2-procentowej puli. Kiedy jednak rusza twitterowa nagonka, samo zadawanie pytań i wyrażanie wątpliwości jest niewskazane. Kto tak robi, staje się wrogiem ludu. Nagle się dowiedzieliśmy, że samo istnienie tych branż jest szkodliwe społecznie. Browar dostał dofinansowanie na produkcję piwa bezalkoholowego? Przecież piwo bezalkoholowe „propaguje kulturę picia”! Hotel – na ekspres do kawy? Skandal, kawa to też narkotyk. Pizzeria? Pizza jest niezdrowa!
Tym razem pisowskim farmom trolli po raz pierwszy udało się ogłupić nie tylko wiernych wyborców Jarosława. Nagle fala skretynienia dopadła także lewe skrzydło, wliczając liderów Partii Razem, co było dla mnie ogromnym osobistym rozczarowaniem.