Generalna próba sił
PiS i prawica ubierają Tuska w kostium zombie. Nawrocki chce być nadpremierem
Na świecie głównym tematem jest sprawa zakończenia rosyjskiej agresji w Ukrainie. Toczy się wielka gra, w której rozstrzyga się międzynarodowy porządek i zapewne także losy naszego kraju. Najbliższe tygodnie zdecydują o nowym systemie bezpieczeństwa, pozycji wielkich mocarstw, układzie sił w UE. To dziejąca się na żywo historia, gdzie trzeba się szybko orientować i nie kłócić na oczach europejskich partnerów. W Polsce najważniejsze jest jednak to, kto kogo w bieżącej partyjnej walce zgrilluje, pognębi i zaorze. Polskie piekło pochłania coraz więcej obszarów, powodując, że tym bardziej widać ten specyficzny prowincjonalizm, charakteryzujący się tym, że kwestie międzynarodowe traktuje się jako instrument polityki wewnętrznej. W tej tendencji zawsze przewodziła prawica, która do zagranicy, zwłaszcza Zachodu, podchodzi nieufnie, jako do źródła zagrożenia.
Teraz lansuje w tej eurosceptycznej lidze nowego zawodnika Karola Nawrockiego, może niedoświadczonego, ale rokującego. Serwowane są dwie opowieści: pierwsza to gloryfikacja prezydenta, przybierająca już kuriozalne rozmiary, a druga to narracja, że prezydent Nawrocki jest zwierzchnikiem premiera Tuska, nadzorcą rządu.
„Polska ma w końcu lidera”
W sieci można znaleźć mnóstwo opowieści o wielkości Nawrockiego: „prawdziwy Polak, patriota z krwi i kości”, „opanowanie, klasa, powaga sytuacji”, „jest wśród ludzi i dla ludzi”, „Polska ma w końcu lidera”, „Pan Bóg był z nami przy urnach w dniu głosowania”. Nawet w środowiskach liberalnych widać ślady tego podziwu w rodzaju „wulkan energii”, „pełny sił”, „jeśli będzie tak sprawny, to reelekcję wygra w pierwszej turze”. Wydawałoby się, że po doświadczeniach z Andrzejem Dudą (recenzja jego książki „