Dlaczego musimy szczepić psy przeciwko wściekliźnie co roku, skoro szczepionki dostępne w Polsce zapewniają odporność dłuższą niż 12 miesięcy, a większość z nich chroni przez trzy lata? Fundacja Vet-Alert zebrała kilka tysięcy podpisów i złożyła do Sejmu petycję o wydłużenie do trzech lat odstępu między szczepieniami, korzystając z tego, że Sejm proceduje właśnie ustawę o zdrowiu zwierząt, która ma dostosować polskie prawo do wymogów unijnych. Kancelaria Sejmu jednak odmówiła rozpatrzenia petycji, ponieważ Sejm zakończył już prace legislacyjne nad ustawą. Projekt utrzymuje dotychczasowy schemat szczepień.
Fundacja skierowała zatem do marszałka Senatu wniosek o wprowadzenie poprawek do ustawy. W tym: wydłużenia okresu ważności szczepienia, uznania badania poziomu przeciwciał za równoważne ze szczepieniem w przypadkach potwierdzonych przeciwwskazań zdrowotnych oraz przywrócenia mechanizmu kontroli cen obowiązkowych szczepień. Bo przy okazji prac nad ustawą o zdrowiu zwierząt ten przepis zniknął, a uwolnienie cen niechybnie spowoduje ich wzrost.
Fundacja ma mocne argumenty. Światowe Stowarzyszenie Lekarzy Weterynarii Małych Zwierząt (WSAVA) zaleca szczepienia zgodnie z okresem działania preparatu, zwykle co dwa–trzy lata. Częstsze szczepienie nie zwiększa ochrony. Do tego szczepionka przeciwko wściekliźnie obarczona jest dużym ryzykiem niepożądanego odczynu poszczepiennego. Na początku roku liczne zgłoszenia NOP po podaniu preparatu spowodowały wycofanie z obrotu na obszarze całego kraju czterech serii szczepionki Rabisin.
Pomysł, by kalendarz szczepień dostosować do okresu rzeczywistej ochrony, dwa lata temu forsowała grupa senatorów reprezentowana przez Krzysztofa Kwiatkowskiego. Może tym razem się uda?