Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Psiecka zamiast dziecka

Kto zapracuje na nasze emerytury i skąd weźmiemy żołnierzy? Niedzietność jest problemem jedynie w skali narodu. Ludzi żyje na Ziemi wystarczająco dużo.

W tym roku minęło 12 lat, odkąd Bartłomiej Sienkiewicz jako minister spraw wewnętrznych w rządzie PO i PSL wyruszył do Białegostoku po skinheadów. „Idziemy po was” – oświadczył twardo za pośrednictwem kamer, zwracając się do prawicowych ekstremistów, którzy na białostockich osiedlach podpalali mieszkania osób pochodzących z Indii i Czeczenii. Sprawcy mieli zostać w krótkim czasie namierzeni, zidentyfikowani i pociągnięci do odpowiedzialności. Według GPS do Białegostoku nawet pieszo można dotrzeć z Warszawy w zaledwie dwa dni, jednak minister Sienkiewicz najwyraźniej zagubił się w czasoprzestrzeni, bo sprawiedliwość nigdy białostockich skinheadów nie dosięgła. Tzw. środowiska narodowe nabrały od tamtej pory sił i dzisiaj czują się w Polsce jak ryba w wodzie.

Tak dobrze było im ostatni raz chyba za sanacji. Nic dziwnego, że 11 listopada nie atakują już policji jak w czasie pamiętnej „bitwy pod Empikiem” sprzed pięciu lat. Nie robią tego, bo nie muszą. Mają swoich ludzi w Pałacu Prezydenckim, są zapraszani do mediów, zostali znormalizowani. Względny spokój na trasie ich corocznego przemarszu przez stolicę nie wróży jednak niczego dobrego. Nie wierzgają, bo zaczęła się dla nich epoka garniturów i opanowywania struktur władzy. Wskoczyli poziom wyżej. Otwierają się przed nimi nowe perspektywy.

Listopadowe polskie święto dla wielu Polek i Polaków stało się dniem największego wyobcowania. Marsz Niepodległości jako centralna, oficjalna i najliczniejsza impreza formatuje polskość w taki sposób, że trudno się z nią utożsamić nie tylko imigrantom i ich dzieciom. W zasadzie każdy, kto nie czuje nienawiści do obcych (Żydów, Ukraińców, osób ciemnoskórych) i strachu przed uczestnictwem w ponadpaństwowych strukturach, takich jak Unia Europejska, musi z tej polskości wypaść.

Polityka 47.2025 (3541) z dnia 19.11.2025; Felietony; s. 98
Reklama